Rafał Murawski w Poznaniu spędził sześć sezonu, a w sobotę po raz kolejny zagrał przeciwko Lechowi. Kapitan Portowców w 90. minucie uratował swój zespół przed stratą punktów w stolicy Wielkopolski
Portowcy z Poznania mogli wywieźć komplet punktów, niestety w drugiej połowie role na boisku się zamieniły i warunki na boisku dyktowali podopieczni trenera Chrobaka – W pierwszej połowie zagraliśmy dobrze, agresywnie, wysokim pressingiem i wszystko wskazywało na to, że wygramy. W drugiej połowie opadliśmy nieco z sił i bardzo nieszczęśliwie straciliśmy bramkę, bowiem piłka przeszła po mojej nodze i wpadła do bramki. Trzeba się cieszyć z tego z jednego punktu – mówi były lechita
Lechici swoje szansę na strzelenie zwycięskiej bramki mieli w końcówce spotkania, jednak wtedy piłkę z lin bramkowej wybił kapitan Portowców – Broniliśmy się resztkami sił w końcówce. Chcieliśmy grać jak w pierwszej połowie, ale zabrakło nam mocy – dodaje
Murawski w Poznaniu spędził sześć sezonów i został dobrze przyjęty, jednak i postawie poznański kibiców mówić nie chciał – Pierwszy raz grałem przy takiej publiczności. Kibice milczeli, chcieli zmian w zarządzie i nie byli pozytywnie nastawienie do piłkarzy swojego klubu – kończy Murawski