Darek Formella opowiada o swoich początkach z piłką, o tegorocznych zgrupowaniach w Turcji, a także mówi o szansie, którą otrzymał od trenera Skorży
Jak zaczęła się Twoja przygoda z piłką?
W wieku ośmiu lat zapisałem się do drużyny OKS Janowo, ale tam grali chłopacy z rocznika ’93, więc byli dwa lata starsi. Po dwóch latach przeniosłem się do Jedynki Reda, a trzy lata później trafiłem do Arki Gdynia. Miałem wówczas 13 lat.
Wiedziałeś już wtedy, że piłka nożna to nie tylko hobby, ale już kierunek na przyszłość?
Zawsze chciałem być zawodowym piłkarzem i o tym marzyłem. Wiadomo, że jak jest się jeszcze dzieciakiem, to wydaje się to takie nierealne. Ogląda się mecze w telewizji i widzi siebie tam, gdzie stoją piłkarze. To naprawdę wydaje się odległe, ale każdy może to osiągnąć.
Jak trafiłeś do Lecha?
Podczas zimowego okresu przygotowawczego dwa lata temu. W sparingach radziłem sobie dosyć dobrze, menadżer poinformował mnie, że jest konkretna oferta z Lecha Poznań i zdecydowałem się na przeprowadzkę do Poznania.
Pamiętasz pierwszy mecz w barwach „Kolejorza”?
Tak, to był mecz z Górnikiem Zabrze, zagrałem trzy minuty. Pamiętam, ze Teo strzelił bramkę na 3:1 i trener mi powiedział, że wejdę. Nie odczuwałem żadnej presji.
Ten zimowy okres przygotowawczy był pierwszym pod wodzą trenera Skorży. Zajęcia bardzo różniły się od tych prowadzonych przez trenera Rumaka?
Okresy zimowe charakteryzują się tym, że jest dużo pracy fizycznej i głownie na tym się skupialiśmy. Myślę, że ten był trochę cięższy, przynajmniej ja tak to odczuwam. Z trenerem Rumakiem mieliśmy w zeszłym roku jeden obóz przygotowawczy.
Jesteś zwolennikiem dwóch krótszych obozów czy jednego dłuższego?
Ja się cieszę, że teraz były dwa krótsze. Wróciliśmy na kilka dni do domu i na drugi obóz ruszyliśmy z nowym zapałem do pracy.
Wolisz zgrupowania w Polsce czy za granicą?
Zdecydowanie za granicą. Chodzi przede wszystkim o klimat, tam jest cieplej, chociaż w tym roku pogoda często nam nie dopisywała.
Jak ocenisz zimowe transfery?
Na pewno są to wzmocnienia. Jestem pewien, że każdy wniesie coś do drużyny. Przede wszystkim jest duża rywalizacja na pozycjach, zaangażowanie jest bardzo duże.
Na Twojej pozycji jest bardzo duża konkurencja. Nie boisz się o swoją przyszłość w Lechu?
Żaden zawodnik nie może być pewny swego. Wiele może się zmienić przez pół roku. W okienku transferowym każdy zastanawia się nad swoją przyszłością, są rozmowy ze sztabem na ten temat .
Pojawiła się jakaś propozycja wypożyczenia ciebie tej zimy?
Nie, ja chcę zostać w Poznaniu. Gdy przyszedł trener Skorża, miałem tutaj najlepszą rundę. Dał mi dużo pograć, strzeliłem dwie pierwsze bramki w Ekstraklasie. Czuję się na siłach, żeby walczyć o miejsce w pierwszej jedenastce.
Która bramka była dla ciebie ważniejsza?
Z Legią, ze względu na to, że była pierwszą w Ekstraklasie. Cieszę się, że było to na Łazienkowskiej. Drugi gol również był ważny ze względu na rywala. Czuję się wychowankiem Arki i mecze przeciwko Lechii zawsze będą dla mnie miały dodatkowy smaczek.
Myślisz, że można porównać mecze Arki i Lechii do Lecha i Legii?
W pierwszej drużynie Arki nie grałem przeciwko Lechii, ale w juniorach to są bardziej mecze regionalne. W spotkaniach Arki i Lechii było zawsze dużo zaczepek, fauli, kartek i te widowiska były naprawdę dobre. Lech – Legia jest jednak wydarzeniem na całą Polskę, więcej osób się tym interesuje. To są mecze o półkę wyżej.
Wiosną macie sprzyjający terminarz. Drużyny z czołówki tabeli podejmujecie u siebie. Ma to dla was jakieś znaczenie?
Jeżeli gramy u siebie z drużynami, które są bezpośrednio przed nami, albo mają parę punktów mniej, jest to bardzo dobra okazja, żeby podgonić czy odskoczyć tym drużynom. Lepszej okazji nie ma.
Co zadecyduje według ciebie o Mistrzostwie Polski?
To ile punktów zdobędziemy z drużynami z dołu tabeli w rundzie zasadniczej. To się jednak nie tyczy tylko nas, ale całej czołówki.
W tym roku idzie wam dobrze w Pucharze Polski. Pojawia się myśl, że majówkę spędzicie na Narodowym?
Oczywiście, że chcemy tam zagrać. Mamy korzystną drabinkę, ale nie można lekceważyć nikogo. Za chwilę gramy z drugoligowcem, później może być Cracovia albo Błękitni.
Łatwiejsi przeciwnicy z nazwy, a na boisku do tej pory bywało różnie
Jesteśmy i będziemy faworytami, więc trzeba to potwierdzić na boisku.
Jesteś już jakiś czas w Poznaniu. Jak się tutaj czujesz?
Zawsze powtarzam, że moja mama jest z Poznania i rodzice często tutaj przyjeżdżają. W Poznaniu byłem wiele razy zanim przyszedłem do Lecha. Teraz poznałem lepiej miasto i czuję się tutaj dobrze.
Jak ważne jest dla Ciebie granie w Lechu? Drużynie, która jest bliska Arce Gdynia?
Gdybym grał w Śląsku to na pewno literki „A” nie pokazałbym po strzeleniu bramki Lechii. To, że Lech jest zgodą Arki było gdzieś z boku. Oczywiście fajnie się złożyło, ale w piłce trzeba być profesjonalistą. Nie można kierować się sympatiami kibiców.
Czego można Ci życzyć na wiosnę?
Zdrowia przede wszystkim. Jeśli będzie zdrowie, to będę mógł walczyć o miejsce w pierwszej jedenastce.
Trener Skorża bardzo Cię chwalił na kilku konferencjach, a później nie było Ciebie nawet w osiemnastce. Czym to było spowodowane?
Rywalizacja jest spora i miejsce na trybunach trzeba było zająć. Nie byłem szczęśliwy, była sportowa złość, dlatego na treningach starałem się pokazać, na co mnie stać. To była lekcja dla mnie, że nieważne jaka jest twoja sytuacja dzisiaj, jutro może się odmienić o 180 stopni.
Zdarzało się, że trener wystawiał Cię podczas spotkań na obronie. Myślisz, że jest to jakiś prognostyk na przyszłość?
Zagrałem na prawej obronie w Ekstraklasie w meczu z Jagiellonią. Jeśli trener będzie uważał, że tam mam grać, to się nie sprzeciwię, ale obrońcą się jednak nie czuję. Wolę grać w ofensywie.
Rozmawiali Marta Kicińska i Michał Szymandera