Jutro lechici wrócą do na ekstraklasowe boiska i zmierzą się w Krakowie z tamtejszą Wisłą. Ostatni mecz przy Reymonta zakończył się wygraną podopiecznych trenera Bjelicy 4:2 w ramach Pucharu Polski.
Przed Kolejorzem teraz ciężki tydzień. Jutro zagrają z Wisłą, w tygodniu rewanżowe spotkanie z Pogonią Szczecin, a na koniec zmierzą się przy Bułgarskiej z Legią. – Jeśli chodzi o Pogoń, to jedziemy tam zrobić wszystko, by zagrać w finale, ale to jest za kilka dni. Jutro jest mecz z Wisłą i nie ma co wybiegać daleko w przyszłość. Trzeba punktować w każdym meczu, bo później po podziale punktów ta tabela będzie jeszcze bardziej spłaszczona – mówił na przedmeczowej konferencji prasowej Maciej Gajos.
Mało kto spodziewał się, że Poznańska Lokomotywa potknie się w meczu z ostatnim w tabeli Górnikiem Łęczna. – Nie ma co kalkulować. Graliśmy u siebie, był pełen stadion, chcieliśmy wygrać, ale się nie udało. Pierwsza połowa była chyba najsłabsza, jaką zagraliśmy w tej rundzie. Do Krakowa jedziemy po trzy punkty.
W tym seoznie Lech już trzykrotnie rywalizował z Białą Gwiazdą. Dwa mecze zakończyły się remisem 1:1, a ostatnie spotkanie zwycięstwem Kolejorza 4:2. – To była inna Wisła, bo zmienił się trener. My jechaliśmy tam na Puchar Polski i nie zakładaliśmy, że tak szybko będziemy prowadzić 3:0. Nie ma co przewidywać, tylko trzeba wyjść na boisko i zrobić swoje – dodaje Gajowy.
Po raz pierwszy od dawna sztab szkoleniowy podczas przerwy na kadrę miał prawie wszystkich zawodników do dyspzycji. Prawie, bo trójka lechitów wyjechała na zgrupowanie kadry do lat u21, a Miłosz Mleczko i Tymoteusz Puchacz wystąpili w kadrze u18. – Na pewno trenowaliśmy ciężko, bo mieliśmy treningi dwa razy dziennie. Graliśmy też sparing, więc na pewno ten rytm meczowy był zachowany.