Maciej Gajos w drugim meczu z rzędu był bliski strzelenia gola, jednak po raz kolejny piłka zatrzymała się na poprzeczce, a Lech przegrał z Zagłębiem w Lubinie aż 0:3.
– Jeszcze nie zdarzyło mi się, abym mecz po meczu trafił w poprzeczkę z wolnego. Piłka odbija się czy to od słupka czy od poprzeczki i nie chce wpaść. Ciężko mi powiedzieć, czemu tak się dzieje. Może każdy za bardzo chce strzelić i dlatego to nam nie wychodzi – powiedział po meczu Gajos.
To już nie pierwszy mecz, gdy piłka po uderzeniu lechitów zatrzymuje się na bramce i nie chce wpaść do siatki. – Co mecz piłka ląduje albo na słupku, albo na poprzeczce i naprawdę nie wiem jak to wytłumaczyć. Takie sytuacje nie zdarzają się często i pierwszy raz zdarza mi się to, że nie możemy od kilku meczów zdobyć bramki, a to daje nam do myślenia.
Mecz z Zagłębiem był kolejnym, w którym lechici nie grają źle, ale nie potrafią wykorzystać sytuacji i zgarnąć trzech oczek. – Znowu mieliśmy swoje sytuacje w pierwszej połowie i ich nie wykorzystaliśmy. Nie gramy źle, ale nie strzelamy bramek. Zagłębie praktycznie nie miało sytuacji, strzelili bramkę ze stałego fragmentu gry i po rzucie wolnym. Zdajemy sobie sprawę z tego, jak to wygląda i w jakiej jesteśmy sytuacji – dodaje Gajowy.
Lech na swoim koncie w tym sezonie ma aż siedemnaście porażek czyli o dwie mniej niż spadające z ligi Podbeskidzie Bielsko-Biała – Mogliśmy odrobić ten wynik, ale kiedy przegrywamy to tylko raz udało nam się wygrać i raz zremisować. Tracimy bramkę i coś w nas pęka.