Kiedy w piątek poinformowano, że nowym piłkarzem Kolejorza został Maciej Gostomski, wśród kibiców można było wyczuć nutkę niepewności. Większość do dziś zastanawia się, jaki był właściwie cel jego sprowadzenia i który zespół tak naprawdę miałby wzmocnić.
Z chwilą gdy Aleksander Wandzel odszedł z zespołu do Legii Warszawa, a Jakub Miszczuk powrócił do gdyńskiej Arki, stało się jasnym, że lada dzień w klubie rozpoczną się poszukiwania trzeciego bramkarza. Mało kto jednak mógł przypuszczać, że kandydatem do tej roli szybko stanie się Maciej Gostomski. Szczególnie mając na uwadze fakt, że jeszcze nie tak dawno nie przekonał do siebie podczas testów chociażby Lechii Gdańsk.
Sam zawodnik, ma natomiast za sobą całkiem udany sezon w barwach Bytovii Bytów. W trakcie rozgrywek II ligi, zbierał całkiem pochlebne recenzje. Ciężko jednak te opinie przełożyć na rzeczywiste umiejętności zawodnika i jego przydatność dla klubu z Ekstraklasy. Z oceną zawodnika wypadałoby więc się wstrzymać, przynajmniej do czasu pierwszych sparingów z jego udziałem.
Zdaniem trenera bramkarzy – Dominika Kubiaka, cała trójka golkiperów, otrzyma szansę udziału w meczach kontrolnych. Każdy z nich ma bowiem w oczach sztabu czystą kartę i tylko od nich samych zależy, jak ją zapełnią. Dla Gostomskiego jest to więc niewątpliwa szansa na osiągnięcie czegoś, czego już raz próbował dokonać, tyle że w warszawskiej Legii. Tym razem powracając jednak do Ekstraklasy, jako zawodnik z większym doświadczeniem i ograniem.
Przed Gostomskim stoi niewątpliwie zadanie ekstremalnie trudne, z czego sam zainteresowany znakomicie zdaje sobie sprawę. Gra o miejsce w bramce Kolejorza toczy się obecnie jedynie między parą Burić-Kotorowski. Nowi zawodnicy, którzy do tej pory przewinęli się przez klub, jak np. Gerard Bieszczad, Aleksander Wandzel czy Jakub Miszczuk, mogli jedynie przyglądać się ich rywalizacji i zbierać niezbędne szlify. Ostatnim z bramkarzy, który z powodzeniem włączył się do walki o miejsce w składzie był Grzegorz Kasprzik. Ten jednak w przeciwieństwie do Gostomskiego był sprowadzany jako murowany faworyt do koszulki z numerem jeden.
Jakkolwiek więc nie zapatrywać się na transfer Macieja Gostomskiego do Lecha, jedno jest pewne. Chociażby z czystej ciekawości, wypada pozostawić zawodnikowi odrobinę czasu na zaprezentowanie swoich umiejętności. Na chwilę obecną, wydaje się to być piłkarz na miarę wzmocnienia, ale jedynie drużyny rezerw, która w tym sezonie rozpocznie rywalizację w III lidze. Obym się jednak mylił…