W sobotę lechici pokonali drużynę z Wrocławia i zniwelowali stratę do warszawskiej Legi do dwóch oczek. Wszystko jednak rozstrzygnie się w środę.
Pierwsza połowa spotkania ze Śląskiem nie napawała optymizmem. Brakowało dobrego wykończenia akcji, a przede wszystkim goli – Źle zaczęliśmy to spotkanie. Śląsk był ustawiony wysoko i nie mogliśmy sobie z tym poradzić. Popełnialiśmy sporo błędów i to na pewno nie wyglądało tak, jak sobie zakładaliśmy przed meczem. W pierwszej połowie nie mieliśmy aż tylu sytuacji, ale walczyliśmy i nie odpuszczaliśmy. W drugą połowę weszliśmy znacznie lepiej. Stwarzaliśmy te sytuacje i udało się strzelić bramki – mówił Marcin Kamiński.
Druga część meczu w wykonaniu lechitów była o wiele lepsza. Śmiało można powiedzieć, ze było to najlepsze 45 minut rozegrane na wiosnę – Ta druga połowa była zdecydowanie naszą najlepszą, przede wszystkim było widać chęć gry. Po strzelonej bramce nie cofnęliśmy się, jak to często bywało, tylko napieraliśmy na przeciwnika i stwarzaliśmy sytuacje, a to cieszy.
Dwie asysty w tym meczu zanotował Barry Douglas. Skarb mieć w drużynie takiego piłkarza – Na pewno tak. Barry ma świetne dośrodkowanie, zawsze wychodzi mu to na treningach. To jest jego ogromny atut i tylko się cieszyć, że jest u nas – przyznaje Kamyk.
Gdyby Kolejorz wykorzystał wszystkie potknięcia warszawskiej Legii, dawno byłby liderem Ekstraklasy. Tak pozostaje mu dwa punkty straty – Szkoda tych naszych ostatnich spotkań, w głupi sposób traciliśmy punkty i wciąż tracimy do Legii oczka. To na pewno nie jest dla nas fajne, ale cieszymy się ze zwycięstwa.
Lech na wiosnę wygrał ze wszystkim z czołówki. Pokonał Legię, Jagiellonię, Wisłę i Śląsk, ale potknął się chociażby w meczach z Koroną czy Łęczną – Nie patrzymy na to, że gramy z zespołem, który jest wysoko w tabeli. Chcemy wygrywać z każdym, może te mecze tak nie wyglądają. Na pewno nie mamy większego respektu do Legii, niż do Korony.