Przegraliśmy kolejny mecz, kolejny mecz u siebie, a nasza gra znów nie wyglądała dobrze. Nie potrafię znaleźć przyczyny – rozkłada ręce wychowanek Aluminium Konin- trzy dni temu gramy bardzo dobry mecz, a teraz zapominamy jak się poruszać po boisku. To są rzeczy, które kosztują nas potem cenne punkty- mówi po porażce z liderem Ekstraklasy etatowy obrońca Kolejorza, Marcin Kamiński.
Lech Poznań trenera Macieja Skorży dobrze zaczął sezon wysoko wygrywając w Superpucharze z Legią Warszawa. Zresztą strzelcem jednej z bramek był właśnie Marcin Kamiński, który dziś mówi, że nie pamięta tak beznadziejnego startu sezonu- Nie spodziewaliśmy się oczywiście, że tak będzie ta sytuacja wyglądała na tej fazie rozgrywek. Każdy sobie przecież zdaje sprawę z tego, że musimy zdobywać punkty i wygrywać. Nie przypominam sobie, żebyśmy którykolwiek sezon zaczęli tak fatalnie- mówi 23-letni obrońca Lecha.
Mecz z Piastem miał być idealny na podtrzymanie i udowodnienie, że kłopoty Lech już zażegnał. W dodatku 35 rocznica otwarcia stadionu przy Bułgarskiej, a także mecz z liderem tabeli i nieustająca walka o każdego kibica na trybunach. To musiało zagrzewać do zwycięstwa- Każdy sobie zdawał sprawę, że dzisiejszy mecz jest kluczowy. Mieliśmy pokazać, że po zwycięstwie nad Videotonem wróciliśmy na właściwe tory, a tymczasem stwarzamy sobie dobre sytuacje w pierwszej połowie i szkoda, że nie udało nam się ich wykorzystać, bo grałoby się znacznie lepiej. Sami musimy od siebie wymagać znacznie więcej.
Po fatalnych występach w lidze i zdobyciu jedynie czterech punktów po sześciu kolejkach niewątpliwie trudno musi być podnieść się mistrzowi Polski. Sprawa jeszcze bardziej komplikuje się, gdy zdajemy sobie sprawę, że Lech jest o krok od awansu do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Zaczynamy więc szukać przyczyny, dlaczego z dwóch frontów powodzi się jedynie na tym europejskim?-Nie można mówić, że jest coś nie tak z nastawieniem. Na każdy mecz wychodzimy, bo chcemy walczyć o zwycięstwo lub trzy punkty. Nie jest tak, że jak gramy z Videotonem, to nakręcamy się bardziej niż na mecz z Piastem. Każdy wie, jaka jest sytuacja w lidze i każdy sobie zdaje z tego sprawę, że musimy wygrywać. Chcieliśmy doprowadzić, żeby mecz z Videotonem był punktem zwrotnym i dobrym początkiem, żebyśmy od tego meczu znów byli skuteczni. Niestety nie podtrzymaliśmy tego z Piastem.
Oglądając tegoroczne spotkania Lecha można wysunąć wniosek, że Lechowi bez Linettego wiele brakuje do drużyny na miarę mistrza Polski. Innego zdania jest jeden z zawodników pierwszej jedenastki- Jeden zawodnik nie może mieć wpływu na grę całej drużyny i gdy go braknie, to gra całej drużyny się załamuje. Doskonale wiemy, że Karol jest bardzo wartościowym zawodnikiem i dużo nam daje, ale nie można powiedzieć, że bez niego zapominamy, jak się gra w piłkę. Mamy wielu dobrych zawodników, którzy są gotowi do gry i absolutnie nie możemy rozpatrywać tego w tych kategoriach- zaprzecza Kamiński.
Lech stracił jedyną bramkę w meczu z Piastem po kuriozalnym błędzie grającego przyzwoity mecz Abdula Azziza Tetteha. Potężny środkowy pomocnik Kolejorza podał piłkę prosto do nóg zawodnika gości i stworzył akcję bramkową rywalom- Jeśli ktoś popełnia błąd, to zaraz obok niego musi być partner, który tą sytuację asekuruje. Jeśli tracimy piłkę, to nie oznacza to jeszcze, że tracimy bramkę. Mogliśmy się przeciwstawić i coś zdziałać. Była do tego sposobność, a mimo tego tracimy gola- komentuje z grymasem na twarzy obrońca Lecha.
Podczas rundy wiosennej poprzedniego sezonu wyklarował się żelazny skład linii defensywnej drużyny trenera Macieja Skorży. Tomasz Kędziora i Barry Douglas wywalczyli sobie miejsce w składzie na bokach obrony, a tyły trzymała dwójka niezmiennych stoperów: Kamiński i Arajuuri. W ostatnim meczu sezonu Fin złapał kontuzję, która wykluczyła go z gry aż do meczu z Piastem- Przez kilka miesięcy nie graliśmy razem z Paulusem. Nie zapomnieliśmy o tym, jak nasza współpraca wyglądała i wciąż to funkcjonuje. Będzie to wyglądało z każdym kolejnym meczem, bo cały czas potrzebujemy więcej czasu na zgranie. Tak długa przerwa nie sprzyja- Fińskiego obrońcę w 65.minucie zmienił Tamas Kadar, lecz nie było to spowodowane kontuzją– Paulus po prostu jeszcze potrzebuje trochę czasu, by fizycznie spokojnie rozegrać 90 minut na pełnych obrotach- tłumaczy mistrz Polski.
Po meczu zarówno trener Latal, jak i trener Skorża przypuszczali, że Lech nie zdołał odrobić strat, bo był zbyt zmęczony i lechici nie mieli już sił- Nie chcę tłumaczyć się teraz, że nie mamy sił i jesteśmy zmęczeni. Każdy z nas wiedział na początku sezonu, że czeka nas dużo spotkań i chcemy jak najdłużej grać co trzy dni. Wszyscy byliśmy na to gotowi. Czasem zdarza się też, że braknie sił i to jest naturalne. Wiem, że my jesteśmy gotowi wygrywać co trzy dni, tylko musimy się przełamać i grać zdecydowanie tak samo w lidze jak i w meczach pucharowych- mówi Marcin Kamiński.