Tomasz Kędziora jest jedynym zdrowym prawym obrońcą w szeregach poznańskiej Lokomotywy. Kontuzjowany od dawna jest Kebba Ceesay i wychowanek UKP Zielona Góra ma pewne miejsce w defensywie.
– To, że nie mam konkurencji ani mi nie przeszkadza, ani nie pomaga. Cały czas robię swoje, bez względu na to, czy ktoś jest zdrowy, czy nie. Skupiam się tylko na sobie i nie interesuje mnie czy mam konkurencję, czy jestem sam – mówi Kędziora. – Nie mam problemów z motywacją. Wychodzę na trening i za każdym razem chcę być lepszy, by jeszcze bardziej pomóc drużynie.
Maciej Skorża jest trzecim trenerem, który stawia na młodego defensora. Wcześniej był to Krzysztof Chrobak, a jeszcze bardziej patrząc wstecz, Mariusz Rumak – Cały czas robię swoje i pokazuję trenerowi, że warto na mnie stawiać. Bardzo się z tego cieszę i będę robił wszystko, by być jak najdłużej w tym wyjściowym składzie – twierdzi.
Popularny Kendi bardzo często na boisku interweniuje wślizgami, co nie wszystkim przypada do gustu – Staję się coraz bardziej dojrzałym piłkarzem i pojedynki na boisku są czymś normalnym. Jeżeli wślizg jest skuteczny, to czemu miałbym tego nie stosować? Robię to tylko po to, by pomóc drużynie. To jest męska gra, a wślizg jest jednym z elementów tej gry.
Odważna gra w obronie powoduje, że prawy obrońca dość często łapie żółte kartki. Na chwilę obecną ma ich już sześć – Kartki niestety są. Taka moja rola na boisku, że musze grać agresywnie. Tego już nie zmienię i nadal będę grał w ten sposób.
Kiedy w Lechu grał jeszcze Łukasz Teodorczyk, Kędziora bardzo dużo dośrodkowywał z prawej strony, dając szansę, by Teo wpisał się na listę strzelców. Teraz tych sytuacji jest znacznie mniej – Ostatnio miałem mniej sytuacji, w których mógłbym komuś zagrać. Teraz dogrywam piłkę temu zawodnikowi, który jest na tej pozycji. Czasem gra Kasper, czasem Kownaś, a ostatnio Zaur. Każdy z nich lubi inaczej dostać piłkę. Łukasz grał prawie każdy mecz i piłki wrzucało się w ciemno – kończy.