Lech Poznań przegrał z FC Basel 0:1 i nie dostał się do fazy pucharowej Ligi Europy. Spotkanie nie było najlepszym występem lechitów. Brakowało im pewności siebie i przede wszystkim ofensywnego nastawienia. Stwarzali sobie dogodne sytuacje, ale szwankowała skuteczność. Lech musiał uznać wyższość gości ze Szwajcarii.
Lech na początku spotkania był niemrawy i nie atakował zbyt często. Lechici nastawiali się raczej na grę w obronie i zaatakowanie przeciwnika z kontry. Szwajcarzy wiedząc, że wyjście z grupy mają pewne, skupili się na utrzymaniu piłki. Trzeba przyznać, że przez większą część spotkania wychodziło im to bezbłędnie.
Pomimo przeciętnej gry, „Kolejorz” miał swoje sytuacje. W 16. minucie Pawłowski na lewej stronie ładnie zakręcił rywalem i podał do lepiej ustawionego Gajos. Ten zagrał na prawo do Jevticia, który przeszedł obrońcę Basel, ale strzał już nie był najwyższych lotów.
W 24. minucie strzałem zza pola karnego odpowiedziało Basel, jednak uderzenie Zuffiego bez problemu wyłapał Burić.
Można śmiało powiedzieć, że dzisiejsza dyspozycja Lecha mogła wynikać bezpośrednio z niepewnej sytuacji w grupie. Nie tylko lechici musieli wygrać swój mecz, by wyjść z grupy, ale również Belenenses pokonać Fiorentine. Podopieczni trenera Urbana starali się, jak mogli, ale sytuacje, których nie zdołali wykorzystać zemściły się w drugiej części spotkania.
W 41. minucie Pawłowski wszedł sprytnie w obręb pola karnego i zagrał do Kownackiego. Prosiło się o zagranie z klepy z powrotem do Pawłowskiego, ale młody lechita wybrał inaczej i nieporadnie oddał strzał, który nie przeszedł przez blok obronny Basel.
W drugiej połowie obraz gry prawie w ogóle się nie zmienił. W 48. minucie idealną sytuację na wpisanie się na listę strzelców miał Kownacki, który nie wykorzystał błędu Salvi. Golkiper gości wypluł przed siebie futbolówkę, ale Kownacki uderzył ponad bramką.
Lech starał się atakować, a Basel konsekwentnie realizowała swoje założenia na ten mecz. Ich cierpliwość się opłaciła i w 50. minucie przyniosła bramkę. Z prawego skrzydła dośrodkowanie zostało posłane na idealnie ustawionego Boetiusa, który musiał popisać się instynktem strzeleckim, by dać prowadzenie swojemu klubowi.
Do końca spotkania Lech miał kilka okazji by wyrównać. Najpierw szczęścia zabrakło Jevticiowi, który z rzutu wolnego trafił jedynie w poprzeczkę. Jeszcze lepszą sytuację miał Hamalainen, który otrzymał genialne prostopadłe podanie od Pawłowskiego. Fin znalazł się w sytuacji sam na sam, ale jego strzał zdołał obronić bramkarz.
LECH POZNAŃ – FC BASEL 0:1 (0:0)
Bramki: 50. Boetius
Żółte kartki: Elneny
LECH: Burić – Kędziora, Arajuuri, Kamiński, Kadar – Linetty [61. Formella], Trałka [46. Tetteh] – Jevtić [73. Hamalainen], Gajos, Pawłowski – Kownacki
BASEL: Vailati [45. Salvi] – Xhaka, Lang [46.Ajeti], Samuel, Traore – Elneny, Zuffi – Calla, Bjarnason [78. Huser], Boetius – Ajeti
Widzowie: 10 457