Lech Poznań zakończył sezon Ekstraklasy na fatalnej siódmej lokacie w tabeli. Lechici do siatki trafili ledwie 42 razy, gdy najskuteczniejsi legioniści byli niemal dwa razy bardziej skuteczni. To właśnie skuteczności brakowało byłym Mistrzom Polski w minionej kampanii. Zdaniem trenera Jana Urbana brak bramkostrzelności w poczynaniach Kolejorza był spowodowany w głównej mierze kontuzjami – To z tego powodu zapłaciliśmy wysoką cenę w tym sezonie. Napastnicy pojawiali się i znikali, nie było między nimi normalnej rywalizacji i to też miało swój wpływ. Strzeliliśmy najmniej bramek w grupie mistrzowskiej, zabrakło nam tego komfortu w najważniejszym momencie – mówi szkoleniowiec Poznańskiej Lokomotywy.
W meczu z Cracovią po długiej kontuzji wrócił Marcin Robak, który dołączył do zespołu Lecha zeszłego lata. 33-letni król strzelców Ekstraklasy był zastępowany na pozycji napastnika przez młodszego o 14 lat Dawida Kownackiego, a od zimowego okienka również przez Nickiego Bille Nielsena. „Kownaś” znów nękany był przez bezlitosne kontuzje, podobnie jak Duńczyk. NBN w swoim debiucie strzelił gola, ale później na jakiś czas zniknął z horyzontu również z powodu problemów zdrowotnych – Przede wszystkim to chciałbym mieć zdrowych napastników. To z tego powodu zapłaciliśmy wysoką cenę w zeszłym sezonie – znajduje receptę na sukces były napastnik Osassuny.
Tym samym dementuje plotki o tym, by Lech planował w najbliższym czasie podpisać kontrakt z nowym napastnikiem. Wyjątkiem byłaby sytuacja, gdyby jeden z trzech obecnych ofensorów pożegnał się z klubem z Bułgarskiej. Póki wszyscy będą zdrowi, o miejsce w pierwszym składzie zawalczy właśnie Robak z Kownackim i Nickim Bille – Marcin czuje się całkiem dobrze i otuchy dodaje mu to, że pojawił się na boisku, ale i to, że dobrze zagrał. Czuje głód piłki i chęć do gry. Było widać, że mamy napastnika i niełatwo było z nim wygrać w powietrzu czy też przepchnąć. To są niesamowicie ważne cechy dla napastnika i super sprawa dla drużyny – komentuje Jan Urban.