Lech Poznań wygrał z Pogonią Szczecin na wyjeździe 2:0 i tym samym wyszedł ze strefy spadkowej, w której tak długo przebywał. Wynik bardzo szybko otworzyli lechici, ale „Portowcy” ani nie myśleli, żeby odpuścić. Podwyższyć wynik udało się Lechowi w drugiej połowie. Dawno nie mieliśmy okazji oglądać tak mądrze rozegranego meczu przez „Kolejorza”. Oby więcej takich spotkań.
Początek meczu był bardzo bezbarwny. Na boisku zaczęła się prawdziwa walka dopiero po strzeleniu pierwszego gola w 12. minucie. Na pochwałę zasługuje Kamiński, który wyszedł bardzo wysoko i to on został architektem tej akcji. Obrońca Lecha podał do Kadara, ten zagrał do Hamalainena. Fiński pomocnik szczęśliwie po rykoszecie umieścił piłkę w bramce.
Po bramce mocno ruszyła Pogoń, która bardzo szybko chciała odrobić stratę. Rozgrywanie piłki przeniosło się na połowę Lecha, gdzie podopieczni trenera Michniewicza chcieli przedrzeć się do pola karnego gości.
Spotkanie było bardzo nierównomierne. Raz przeważał Lech, raz Pogoń. Zdarzało się, że lechici nie potrafili kilka razy wymienić piłki, a za chwilę potrafili zamknąć gospodarzy we własnym polu karnym.
Na wielką pochwałę zasłużył dzisiaj Jasmin Burić, który kilka razy uratował Lecha przed stratą bramki. W 38. minucie piłkę ze skrzydła dośrodkował Małecki. Piłka była na tyle niewygodna, że mogła trafić za kołnierz bośniackiego bramkarza. Burić jednak zdołał ją wypiąstkować.
Druga połowa okazała się mistrzowska jeśli chodzi o spokój rozegrania Lecha. Można mieć pretensje do Kadara, który kilkakrotnie źle wybierał, niecelnie podawał, ale z grubsza taktyka na drugą połówkę okazała się bardzo skuteczna. Zamiast przetrzymywać piłkę, lechici parli do przodu. Dzięki takiemu podejściu „Kolejorz” zdołał podwyższyć wynik. W 63. minucie z 32. metrów do rzutu wolnego podszedł Lovrencsics. Węgier idealnie dośrodkował na pole karne prosto do Trałki. Pomocnik Lecha po bardzo długiej przerwie mógł cieszyć się z własnego trafienia.
Próby Pogoni nie były tak groźne by zaszkodzić Buriciowi. Do końca spotkania to Lech przeważał. Podopiecznym trenera Urbana bardzo zależało na wygranej w tym meczu i pokazali, że dzięki zaangażowaniu, walce i cierpliwości są w stanie wygrać na bardzo trudnym terenie. A do takich zdecydowanie należy stadion Pogoni, który jako jeden z niewielu był twierdza nie do pokonania. Aż do dzisiejszego wieczoru.
POGOŃ SZCZECIN – LECH POZNAŃ 0:2
Bramki: 12′ Hamalainen, 63′ Trałka
Żółte kartki: Listkowski, Lewandowski, Matras, Fojut; Kadar, Arajuuri
POGOŃ: Słowik – Rudol, Fojut, Czerwiński, Lewandowski – Frąszczak, Murawski – Matra, Akahoshi (69. Walski), Małecki (78. Murayama) – Listkowski (69. Przybecki)
LECH: Burić – Kędziora, Arajuuri, Kamiński, Kadar – Trałka, Tetteh – Lovrencsics, Linetty (74. Gajos), Pawłowski (84. Formella) – Hamalainen (88. Thomalla)