W niedzielne popołudnie piłkarze Kolejorza podejmowali na własnym boisku Wisłę Płock. Lech zwyciężył w tym meczu 2:1, a na listę strzelców wpisali się po stronie gospodarzy Maciej Makuszewski i Chrystian Gytkjaer. Dla gości trafił były lechita Semir Stilić.
Początek tego meczu bardzo przypominał pierwsze minuty zeszłotygodniowego pojedynku z Sandecją Nowy Sącz. Lechici zdecydowanie prowadzili grę i przeważali, lecz nie pozwoliło im to na stworzenie żadnej dogodnej sytuacji. Kolejorz pierwszy strzał oddał w 13 minucie i było to odrazu uderzenie celne, a co więcej – odrazu dało Lechowi prowadzenie. Udało się to za sprawą Macieja Makuszewskiego, który posłał piłkę po ziemi zza pola karnego. Był to strzał, który bramkarz Wisły Płock mógł bez problemu wybronić, lecz na szczęście podopiecznych Nenada Bjelicy futbolówka wpadła do siatki. Do groźnej sytuacji doszło w 28. minucie, kiedy do stałego fragmentu w bocznym sektorze boiska podszedł dobrze znany przy Bułgarskiej Semir Stilić. Zdecydował się on dograć krótko po ziemi w pole karne, gdzie jeden z jego kolegów trącił piłkę i z linii bramkowej musiał ją wybijać Matus Putnocky. Była to pierwsza dogodna okazja stworzona przez ekipę gości w tym meczu. Chwilę później odpowiedzieli lechici, lecz w dobrej sytuacji w bramkarza uderzył Christian Gytkjaer. Wisła Płock poszła jednak za ciosem i podopieczni Jerzego Brzęczka doprowadzili do wyrównania w 36. minucie. Na listę strzelców wpisał się ex-lechita Semir Stilić. Była to bardzo ładna akcja „Nafciarzy”, którzy to golem sfinalizowali kontratak w przewadze 3 na 2. Tuż przed przerwą na listę strzelców wpisał się Gytkjaer, lecz sędzia Tomasz Musiał zdecydował, że znajdował się on na pozycji spalonej i anulował gola Duńczyka. Co nie udało się w tej akcji udało się chwilę później. Napastnik Kolejorza wykorzystał błąd defensora Wisły Alana Urygi i z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki. Pierwsza połowa pomimo tego, że nie należała do porywających zakończyła się prowadzeniem Lecha.
Na drugą cześć meczu obie ekipy wyszły bez zmian personalnych w składzie. Po przerwie to goście zdecydowanie przejęli inicjatywę i śmiało ruszyli do odrabiania strat. Kolejorzowi udało się jednak przetrwać trudne chwile. W odpowiedzi swojego szczęścia próbował Volodymyr Kostevych, który strzałem z daleka próbował pokonać Seweryna Kiełpina, lecz niestety bez powodzenia. Pomimo tego, że na listę strzelców wpisał się Gytkjaer, to pech w tym spotkaniu nie omijał poznańskich napastników. Najpierw to właśnie wspomniany zawodnik musiał zejść z boiska z powodu urazu – został zmieniony przez swojego rodaka Nicki Bille Nielsena, ale jego na boisku oglądaliśmy niespełna 10 minut, ponieważ przy jednym z pojedynków także ucierpiał i musiał opuścić plac gry. W drugiej połowie wynik nie uległ zmianie i pomimo braku polotu i składnej gry Lechowi udało się zgarnąć w tym meczu komplet punktów.
Lech Poznań – Wisła Płock 2:1 (2:1)
Bramki: 13. Makuszewski, 45. Gytkjaer – 36. Stilić
Żółte kartki: 15. Radut – 52. Stefańczyk, 74. Furman
Lech: Putnocky – Gumny, Janicki, Dilaver, Kostevych – Trałka, Gajos – Makuszewski, Jevtić, Radut (83. Barkroth) – Gytkjaer (61. N.B. Nielsen) (71. Rakels)
Wisła P.: Kiełpin – Stefańczyk, Uryga, Dźwigała, Sylwestrzak (87. Łukowski) – Szymański, Furman – Merebashvili, Stilić (81. Biliński), Varela (64. Michalak) – Kante