Lech chyba rzeczywiście wyciągnął wnioski z przegranego meczu z Górnikiem i od pierwszych minut zaczął atakować. Jednak wszystko zmieniło się, gdy „Kolejorz” stracił bramkę. Nie potrafił odnaleźć się w tej sytuacji i ostatecznie przegrał z Wisłą Kraków 0:1.
Kibice z kotła przyszli na stadion ubrani na czarno, co oznacza, że kontynuują swój protest. Jednak na stadionie był doping, w który włączyli się kibice na pozostałych trybunach.
Lech rozpoczął swoje pierwsze spotkanie na Bułgarskiej agresywnie. W 2. minucie Rudnev podał piłkę do Kriwca, który z kolei odegrał ją z powrotem do Łotysza znajdującego się w polu karnym. Napastnik „Kolejorza” zdecydował się na strzał, ale był blokowany przez obrońców Wisły i przez to uderzenie okazało się zbyt słabe. Trzy minuty później Lech po raz kolejny oddał strzał na bramkę, ale zabrakło dokładności.
Lechici narzucili Wiśle swój styl gry i w 8. minucie znowu Poznaniacy stanęli przed szansą objęcia prowadzenia. Na wysokości pola karnego piłkę dostał Ślusarski, podał do Wilka, który odegrał ją Stilicowi. Bośniak kopnął ją jednak wprost bramkarza. Próbował jeszcze ją dobić, ale bezskutecznie. Chwilę później Poznaniacy znów próbowali stworzyć sobie dogodną sytuację do strzelenia gola, ale nie wykorzystali zamieszania w polu karnym i ostatecznie piłkę przejęli obrońcy Wisły.
W 15. minucie to zespół z Krakowa przedostał się na połowę Lecha. Po dobrym dośrodkowaniu w wykonaniu Krakowian niewiele brakowało, aby zyskali przewagę. Na szczęście futbolówka trafiła tylko w słupek. Po tej akcji Lechici wyszli z kontrą, ale w ich rozgrywaniu piłki było zbyt wiele niedokładności. Gra na chwilę uspokoiła się trochę, z większa ilością podań w środku pola. Jednak w 24. minucie zupełnie niespodziewanie Wiśle udało się pokonać Kotorowskiego i tym samym objęli prowadzenie w spotkaniu. Strzelcem bramki Biton. Niewykluczone jednak, że sędzia nie zauważył spalonego. „Kolejorz” wyprowadził szybką kontrę, ale chyba nie zrozumieli się dobrze i ostatecznie piłka zamiast w stronę bramki poszybowała do góry.
Inicjatywę w meczu przejęli Wiślacy. W 31. minucie w pole karne Lecha z piłką wbiegał zupełnie niekryty Melikson, który silnie uderzył futbolówkę, ale ta na szczęście minęła słupek. Po objęciu prowadzenia Wisła nabrała większej pewności siebie i zaczęła agresywniej grać. Lech trochę się wycofał, ale w 35. minucie niewiele brakowało, żeby udało mu się wyrównać wynik spotkania. W polu karnym gości odbitą piłkę próbował dobić wślizgiem Wojtkowiak, jednak przestrzelił bramkę. 4 minuty później podanie Kriwca odebrał dobrze ustawiony Rudnev, ale nie trafił w bramkę. Próbował także Stilić, który doszedł do piłki. Zdecydował się na uderzenie z dystansu – również niecelne.
Piłkę przejęli Wiślacy. Niepilnowany Kirm wbiegł na połowę Lecha i pod bramką Kotorowskiego zrobiło się groźnie. Na szczęście Wołąkiewicz wybił futbolówkę.
Ostatnie minuty pierwszej połowy należały zdecydowanie do drużyny gości. W 43. Minucie po raz kolejny pod bramką Lecha znalazł się Kirm. Lech dał się zepchnąć na swoją połowę i tak jak na początku był drużyną atakującą, zaczął się bronić. Pierwszą część spotkania zakończyły gwizdy kibiców, kiedy to naprawdę mało brakowało, aby Lech stracił kolejnego gola. Na prawie pustą bramkę uderzał jeden z Wiślaków. Na szczęście Wołąkiewicz zdążył wbiec do bramki i wybić futbolówkę. Trafiła ona jednak pod nogi jednego z zawodników drużyny gości, który zdecydował się na strzał. Po raz kolejny Lecha miał szczęście. „Kotor” zdążył wrócić do bramki i udało mu się wybronić ostatni strzał przed gwizdkiem sędziego.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Pierwszą groźną akcję w tej części meczu przeprowadzili goście. Prawą stroną szarpnął Melikson zagrał w uliczkę do Ilieva, który szukał uderzenia po długim rogu, ale na posterunku był Kotorowski. Po chwili rzut rożny szybko rozegrali Wiślacy, a na strzał zza pola karnego zdecydował się ten sam zawodnik, a świetną interwencją popisał się ponownie golkiper Lecha.
Wciąż jednak daleko było do tego, co zespół Jose Mari Bakero prezentował choćby na początku spotkania. Gospodarze starali się doprowadzić chociaż do remisu, ale Wisła skutecznie na to nie pozwalała. Krakowianie stanęli murem przed polem karnym i nie dawali w nie wbiec. Zostały próby z dystansu, pokonać Pareikę chcieli tak Murawski i Tonew.
Dwójka rezerwowych ożywiła grę Lecha, ale ich starania nie pomagały gospodarzom. Bułgar w 89. minucie zdecydował się na strzał, który sprawił problemy Pareice i ten interweniował na raty. W kolejnej akcji dograł do Murawskiego, który uderzył nad bramką. „Kolejorz” walczył ambitnie, ale do remisu nie doprowadził. Jednak pierwsze minuty w ogóle nie wskazywały na to, że może to spotkanie przegrać. Z perspektywy całego spotkania ten wynik jest w pełni sprawiedliwy.
LECH – WISŁA 0:1
BRAMKI: 24` Biton
ŻÓŁTE KARTKI: , Injac – Sobolewski, Paljić, Pareiko
Lech: Kotorowski – Bruma, Wojtkowiak, Wołąkiewicz, Djurdević(30. Kamiński) – Wilk (56. Murawski), Injac, Kriwiec, Stilić, Ślusarski (73. Tonew) – Rudnev
Wisła: Pareiko – Jovanovic, Jaliens, Chavez, Paljić – Kirm (84. Wilk), Sobolewski,Melikson, Nunez, Iliev (75. Garguła) – Genkow (10. Biton)
Sędzia: Marcin Borski
Widzów: 18 200