Kolejorz wczoraj wieczorem na INEA Stadionie mierzył się ze szwajcarskim FC Basel. Niestety to podopieczni trenera Fischera wyjechali z Poznania ze sporą zaliczką – To jest zespół w naszym zasięgu i myślę, że wszystko jest do odrobienia. Przed nami mecz z Wisłą, a potem skupimy się na rewanżu z Basel. Będziemy analizować błędy, które popełniliśmy, wyeliminujemy je i będziemy gotowi do gry – mówił po meczu pomocnik Lecha.
Aby awansować, lechici muszą strzelić trzy bramki, nie tracąc ani jednej – Wszystko jest realne, trzeba wierzyć, że nam się uda, wierzyć w siebie, jednak teraz skupiamy się już na meczu z Wisłą, bo jedziemy tam po trzy punkty.
Gdyby poznaniacy wykorzystali szanse jakie mieli w pierwszej połowie, to wynik meczu mógł być zupełnie odwrotny – Mieliśmy dwie, trzy sytuacje by strzelić gola sam na sam. Trochę cierpliwości i by pewnie wyszło. W pierwszej połowie niepotrzebnie się cofnęliśmy, zabrakło gry w ofensywie. W drugiej połowie było więcej walki i przez to, że oni zmusili nas do biegania, to zabrakło nam sił, ale walczyliśmy do końca – dodał Linetty. – Niedosyt na pewno jest, bo mogliśmy otworzyć wynik, prowadzić, mecz potoczyłby się inaczej, ale dostaliśmy lekcję i trzeba z niej wyciągnąć wnioski.
– Pierwsze dwie bramki straciliśmy w bardzo głupi sposób. Jedną odrobiliśmy, mieliśmy też swoje sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy i to się zemściło. Ta czerwona karta nieco podcięła nam skrzydła. Jasiu dobrze wybronił rzut karny, to dał nadzieję, ale szybko zostaliśmy skarceni – kończy.