Radosław Majewski musi się mocno napocić, by wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie. Ale jak sam mówi, działa to na niego jak płachta na byka.
– Jak wyjeżdżałem do Anglii to wszyscy mówili, że za chwilę tu wrócę. Lubię jak ktoś tak mówi, a ja uważam, że jest zupełnie inaczej. Trener mówi że muszę się dostosować, a dla mnie to sygnał, że muszę jeszcze nad czymś popracować. Nie będzie tak, że przyjdę tu i ktoś mi odda miejsce w składzie. Chcę to jak najszybciej udowodnić, bo działa to mnie jak płachta na byka.
Trener Jan Urban wystawia piłkarza na różnych pozycjach na boisku. – Nie ma problemu, gdzie zagram. Czy to lewa pomoc, czy na „ósemce” czy „dziesiątce”. Jeżeli trener będzie mnie tam widział, to zagram tam, gdzie potrzeba. Ważne bym grał, nie będę marudził i się obrażał, nie mam z tym żadnych problemów – przyznaje.
Już jutro lechici zmierzą się z Cracovią, z którą mecze zawsze są ciężkie. – Po naszych ostatnich wynikach każdy rywal będzie trudny. Patrzymy na tabelę i nie wygląda to dobrze. Na treningach wyglądamy dobrze, nie załamujemy się, bo to oznaczałoby nasz koniec. Cracovia to ciekawa drużyna, która gra kombinacyjnie, kreatywnie, a mi taki rywal leży. Przegrali w Pucharze Polski, my wygraliśmy u to my jesteśmy w lepszym samopoczuciu. Wszystko jest w naszych nogach u głowach.
Czy zatem ekipa z Krakowa jest dobrym zespołem na przełamanie się w lidze, a Kolejorz nie zawiedzie i pierwszy raz w tym sezonie odniesie zwycięstwo? – Remis w meczu ze Śląskiem nie był słabym starem. Złe mecze to były te u siebie. Ciężko powiedzieć, co się z nami dzieje. Potrafimy nieźle grać, ale nie strzelamy goli, ale czemu, to nie wiem. Teraz najważniejsze są punkty, a styl odchodzi na inny plan. Potrzebne nam są zwycięstwa.