Na konferencji przed meczem z Koroną receptę na pierwsze ligowe zwycięstwo zdradził Maciej Makuszewski – Co zrobić? Prosta recepta, strzelić bramkę i kolejną. Uważam, że dzięki temu wygramy. Brakuje bramek, jak strzelimy to pewność siebie będzie większa i przyjdą zwycięstwa – mówi stanowczo letni nabytek Kolejorza.
26-letni skrzydłowy odniósł się również do słabego dorobku punktowego, który daje Lechowi na ten moment ostatnie miejsce w tabeli Lotto Ekstraklasy – Trzy kolejki, jeden punkt. Czas zdobywać punkty. Jedno i drugie zwycięstwo dałoby komfort, żeby być w górze tabeli. Pracujemy dobrze, każdy jest zdenerwowany, że nie wygraliśmy trzech meczów z rzędu. Trzeba patrzeć na Koronę, to będzie bardzo ciężkie spotkanie, jak każde w naszej lidze – mówi.
Były zawodnik Lechii Gdańsk ma nadzieje, że mecz wyjazdowy będzie dla Kolejorza pomocny – Nie chodzi może o trybuny, bo reakcja ludzi przy złych wynikach jest taka sama. Są niezadowoleni, bo przyszli oglądać zwycięstwa. My musimy żyć z presją, nie gramy w piłkę od wczoraj. Jak są zwycięstwa, jest miło milo, a jak nie to frustracja. Może nie chodzi o presję, ale też grę rywala. Kto przyjeżdża na Lecha, gra zachowawczo i czeka na swoje momenty. Zagłębie i Jagiellonia to drużyny wyrachowane. To, co miały, wykorzystały. Mam nadzieje, że Korona będzie grała u siebie odważniej. Jak przyjeżdża Lech, każda drużyna jest podwójnie zmotywowana, bo Lech jest faworytem. Każdy ma ochotę zrobić dobry wynik z Lechem i dlatego musimy się pokazać z dobrej strony. – komentuje.
Zdaniem pomocnika Kolejorza, wystarczy wygrać jeden mecz, który będzie pozytywnym impulsem dla drużyny – Jak zagramy dobry mecz, jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Jedno zwycięstwo da poczucie pewności siebie, nie ma co patrzeć w przyszłość, czy wygramy pięć, czy dwa z rzędu. Skupmy się na tym, co jutro. Podejdziemy z wiarą, że wygramy. Przyjdzie moment, że szczęście się uśmiechnie, piłka wpadnie do bramki i wszyscy odżyjemy, a gra coraz więcej przyjemności będzie sprawiała niż w tej chwili – ma nadzieję Maciej Makuszewski.