Matus Putnocky pojawił się wczoraj na boisku wobec kontuzji mięśniowej Jasmina Buricia. Wszedł i zachował czyste konto, a Lech zwyciężył 3:0.
–Nie byłem gotowy na taką zmianę. Trudno było się rozgrzać, ale dobrze, że mamy śpiwory na ławce i to mi pomogło. Po tym starałem się jak najszybciej rozruszać – mówił Słowak po wczorajszym starciu.
Od początku rundy wiosennej w bramce Kolejorza stawał Burić, który nie jeden raz popisywał się fenomenalnymi obronami i ratował swój zespół przed utratą bramki. – Tracimy mało bramek, ciężko pracujemy na treningach i oby tak dalej. Nasza rywalizacja na pozycji jest dość specyficzna. Ja miałem kontuzję, grał Jasiu, teraz jemu przytrafił się uraz i zagrałem ja. Mam nadzieję, że szybko wróci do zdrowia.
Po wejściu na boisko Puto miał niewiele do zrobienia. Przyjezdni z Gdańska nie zmusili go do dużego wysiłku. – Jak wszedłem na boisko to Lechia nie miała żadnej groźnej okazji. Koledzy mi w dużej mierze pomogli, bo strzeliliśmy jeszcze potem dwa gole i grało się łatwiej – kończy Putonocky.