Żeby nie było tak wesoło po zwycięskim meczu czas, by trochę dokładniej przyjrzeć się czternastu zawodnikom Lech, którzy wczoraj reprezentowali niebiesko-białe barwy na Inea Stadionie przeciwko Cracovii. Na wielką pochwałę zasługuje po wczorajszym meczu Kadar, który zagrał wyśmienite spotkanie. Jeśli chodzi o minus to Arajuuri no i Jevtić. Tak, jesteśmy świadomi tego, że zdobył bramkę. Po prostu patrzymy na całość, tak inaczej, ot co. Ale co będziemy streszczać, lepiej sami oceńcie, czy się z nami zgadzacie.
Jasmin Burić 8: Setny występ Buricia w Ekstraklasie to niebywałe wydarzenie dla tego zawodnika. Można by pomyśleć, że taki mecz jakoś szczególnie może zapisać się w historii golkipera. Nie obyło się bez błędów, chociaż nie można Jasmina winić za stratę bramki, bo to nie była jego, a linii defensywnej wina. Występ na bardzo wysokim poziomie, chociaż wybijanie nadal nie jest najmocniejszą stroną Buricia. Zdecydowanie trzeba pochwalić za obronę na początku drugiej połowy, kiedy to przy jednym z rzutów rożnych niesamowicie się wyciągnął i owszem, można powiedzieć, że wybronił tą interwencją mecz
Tomasz Kędziora 6: Przy straconym golu nie pokrył Kapustki, chociaż do końca nie można go za to winić, bo musiał wybierać między dwoma ofensywnymi zawodnikami Cracovii, a na swoje nieszczęście wybrał tego złego. Po stracie gola bardzo aktywny w akcjach ofensywnych z bardzo dobrymi wrzutkami, które nieraz zagroziły bramce przyjezdnych.
Marcin Kamiński – 6: To dziwne, ale jakoś nie potrafiłem nic o tym zawodniku wynotować. Kolejny odbiór – przecież to standard. Kolejne otwierające podanie – to już tyle razy było… No i fakt, ciężko jest docenić coś, co jest ciągle i bez przerwy powtarzane, za to wielki plus. Niestety, z drugiej strony powtarzają się błędy w defensywie. Kamińskiego i Arajuuriego trzeba winić za stratę bramki. Nie zdołali wrócić za akcją i przez to dali przewagę Cracovii.
Paulus Arajuuri – 4: To nie było najlepsze spotkanie w wykonaniu Paulusa. Za dużo ryzyka w podaniach do bramkarza i kolegów z defensywy, do tego wspomniany już błąd przy stracie bramki. No i jeszcze te nieszczęsne podania, które miały przesuwać akcję do przodu – albo niecelne, albo wprost pod nogi przeciwnika. Pewnie oceniłbym cały blok defensywny surowiej, ale w końcu trzeba patrzeć na całość, czyli zdobyte trzy punkty.
Thamas Kadar – 8: Lechnewsowa gwiazdeczka dla tego zawodnika. Prawie perfekcyjne spotkanie. To, co Kadar wczoraj wyprawiał, to coś nieziemskiego. Crossowe podania, przegląd pola, altruizm <przypomnijmy, że wolał podać w jednej sytuacji do lepiej ustawionego Lovrencsica, chociaż mógł połasić się na strzał>, to wszystko daje obraz piłkarza pełnego. Gdyby tylko do tego występu dołożył jakąś asystę albo bramkę, pewnie wszyscy byśmy go wczoraj bardziej docenili.
Karol Linetty – 7: Linettego zawsze się fajnie ogląda, nawet jeśli jest już skrajnie wykończony i aż prosi się, żeby go zmienić, to i tak raz na jakiś czas szarpnie i skonstruuje magiczną akcję. Tak też było wczoraj. Od 70. minuty widać już było duże zmęczenie, ale i tak dał radę pomóc jeszcze kolegom. Solidny występ.
Łukasz Trałka – 7: Pan Profesor. Można by na tym tę ocenę skończyć i po prostu kopiować w każdym kolejnym meczu, ponieważ Trałka nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Liczne odbiory w środkowej części boiska to coś, do czego nas już przyzwyczaił. Szkoda tylko, że nasz Kapitan nie strzela częściej bramek, jak choćby wczoraj, gdy przy stanie remisowym miał wyśmienitą sytuację do strzelenia bramki głową.
Gergo Lovrencsics – 6: Szczerze się dziwiłem, że trenern Urban był na tyle cierpliwy, że nie ściągnął Gergo po drugiej połowie. Straty, nieprecyzyjne podania. To fakt, zaliczył dwie asysty. Może to trenerski instynkt, a może wielka bura w szatni, bo w drugiej połowie wyszedł zupełnie inny zawodnik. Wspomniana już druga asysta i wiele wygranych pojedynków. Na konferencji trener Urban miał rację, Gergo nie może szukać kolegów, musi po prostu chcieć zrobić dużo sam.
Darko Jevtić – 5: Strzelił gola i… zgasł. Totalnie. Na upartego można by stwierdzić, że przy bramce miał dużo szczęścia, a bo piłka pod nogi, a bo rykoszet, ale chwila – no przecież strzelił. Później to już cień zawodnika, a może i pół cienia. Ocena wysoka, bo przyczynił się do zwycięstwa. Aż strach pomyśleć jaka by była, gdyby nie ten gol.
Sisi – 6: Chętny, żeby wchodzić w pojedynki jeden na jeden. Często je wygrywał, ale to przecież nie chodzi o samą sztukę dla sztuki. Najczęściej niestety nic to nie dawało. Plus za to, że po stracie nie poddawał się i wracał się i często przerywał dobrze zapowiadającą się kontrę.
Dawid Kownacki – 6: Więcej można o nim powiedzieć patrząc na drugą połowę. Więcej pokazywał się kolegom i przez to otrzymywał bardzo fajne podania. Szkoda tylko, że Kownasiowi często nie udawało się tych piłek przytrzymać. Do poprawy również walka w pojedynkach powietrznych, w których musiał uznawać bardzo często wyższość przeciwników z Krakowa.
Abdul Aziz Tetteh – 7: Gdy podczas stałych fragmentów gry dla Lecha, wycofywał się na pozycję stopera, jego interwencje były bezbłędne. Wiedział, gdzie podać, gdzie się obkręcić. Jak na spędzone na boisku 20 minut to bardzo dobry występ.
Kamil Jóźwiak – 6: Wielka chęć do gry. Dobrze, że się chłopak ogrywa. Chce dać drużynie dużo, to widać i zasługuje to na pochwałę. Indywidualne pojedynki nie wychodzą na pewno tak, jak sam zainteresowany by chciał. Kilka kluczowych podań w pobliżu pola karnego.
Maciej Gajos – 7: Już miała być krótka notatka typu: za krótki występ, żeby ocenić tego zawodnika, ale zdarzyło się coś wspaniałego. Gajos był w odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu. Trzeba zaznaczyć, że Maciej wszedł za Kownasia na napad, co nie jest jego nominalną pozycją. Ze swojego zadania wywiązał się doskonale. Co za zmiana trenerze!