Lech zremisował wczoraj 2-2 z chorzowskim Ruchem, mimo że przegrywał już 0-2. Bramki dla Kolejorza strzelali Szymon Pawłowski i Marcin Kamiński – Chciałem dośrodkować na długi słupek, ale wyszedł mi całkiem niezły strzał – zaznacza pomocnik mistrzów Polski.
Jeszcze przed zejściem na przerwę Lech odrobił nieco stratę, po golu Szymona Pawłowskiego – Ta bramka dużo nam dała, bo schodziliśmy z 1-2, a nie 0-2, co daje nam zupełnie inne podejście do gry. Spróbowaliśmy odrobić straty, walczyliśmy, by wygrać. Nie udało się, znowu tracimy bramkę w pierwszej minucie, jest jednak mały promyczek nadziei, bo udało się wyrównać.
W poprzedniej kolejce, Kolejorz nie podniósł się, gdy przegrywał 0-2. Teraz było nieco inaczej – Ten gol dał nam nadzieję, nie spuściliśmy głowy, nie czekaliśmy, aż dostaniemy kolejne szybkie gole. Chcieliśmy odrobić ten wynik, a na efekty pracy trenera Urbana trzeba jeszcze poczekać – zaznacza.
Pawłowski miał okazję już wcześniej pracować z trenerem Urbanem – Trener chciał wprowadzić dobrą atmosferę do drużyny. Na treningu było dużo uśmiechu, gier i tego, jak mamy kończyć akcje. Ja z nim już pracowałem i widzę, że stosuje podobne metody jak w Zagłębiu Lubin. Dopiero w piątek odbyliśmy wszyscy wspólnie trening, ale myślę, że trzeba jeszcze czasu.
– Atmosfera nie jest tak jak po porażce, ale nikt nie jest w hurraoptymizmie. Nie cieszymy się, bo wiemy, że nasza sytuacja jest zła. Chcieliśmy wygrać, a nie zrobiliśmy tego. Ten punkt jest dla nas jak porażka – twierdzi Pawłowski.
Już w czwartek lechitów czeka arcytrudny mecz w Lidze Europy. Podopieczni trenera Urbana zmierzą się z włoską Fiorentiną – W Lidze Europy chcemy zagrać dobre spotkanie. Nie jedziemy tam jako faworyt, ale chcemy pokazać się z dobrej strony i każdy wynik, który dam nam punkty będzie cieszył.