Szymon Pawłowski był bliski zdobycia gola w meczu z Arką Gdynią, jednak piłka zatrzymała się tylko na poprzeczce.
– Już kolejny raz brakuje mi kilku centymetrów, bo tak miałbym kilka bramek więcej. Ostatniego swojego gola w lidze zdobyłem w Zabrzu, a potem były już same poprzeczki. Może to ona odczaruje i gol padnie po odbiciu od niej? – przyznaje pomocnik Kolejorza.
Lechici nie zdołali zdobyć trzech punktów i do lider Lotto Ekstraklasy, Jagielloni Białystok tracą już dziesięć oczek. – Bardzo chcieliśmy wygrać. Uciekają nam punkty i teraz straciliśmy kolejne dwa. Nie mieliśmy wielu sytuacji, ale i tak szkoda, że się nie udało. Dopisała frekwencja, doping był super i mam nadzieje, że częściej będzie tylu kibiców na stadionie. Do tego trzeba jednak dołożyć gole.
W niedziele popołudnie na INEA Stadionie zjawiło się blisko 40tysięcy kibiców, ale nie zobaczyli oni ani jednej bramki. – W pierwszej połowie staraliśmy się kreować wrzutki i strzały, w drugiej Arka się cofnęła i wywozi stąd punkt. Nasza strata jest duża, ale trzeba jak najszybciej wyciągnąć wnioski i to poprawić. Teraz czeka nas mecz z Górnikiem Łęczna, a punkty są nam bardzo potrzebne – komentuje Szymek.