Długi okres swojej piłkarskiej kariery Szymon Pawłowski spędził w Zagłębiu Lubin, a wczoraj 28-letni piłkarz wpisał się na listę strzelców w spotkaniu z Miedziowymi. Dla Szymona było to dopiero czwarte trafienie do siatki w tym sezonie.
– Cieszy to, że wygraliśmy kolejny mecz i nie straciliśmy bramki. Najważniejsze, że robimy kolejny kroczek w górę tabeli – mówił po spotkaniu pomocnik Kolejorza.
Pawłowski podwyższył wynik spotkania na 2:0, ale miał jeszcze jedną klarowną sytuację, jednak chybił – Powinienem się lepiej zachować, ta druga sytuacja była o wiele łatwiejsza niż pierwsza. Teraz już wiem, że mogłem mijać bramkarza – zanim piłkarz trafił do Poznania, szmat czasu spędził właśnie w Lubinie – Grałem tam ponad sześć lat, dostałem szansę pokazania się w Ekstraklasie, dlatego mam duży sentyment do tego miejsca, klubu jak i kibiców.
Wiele wskazuje, że wczoraj ostatni mecz przy Bułgarskiej rozegrał Kasper Hamalainen. Fin najpierw wpisał się na listę strzelców, a później asystował przy trafieniu Pawłowskiego – Jeśli ktoś daje zespołowi dużo jakości, widać to na boisku, strzela bramki i jest kreatywny, to wielka szkoda. Nie wiem czy na pewno odchodzi, ale tak jest w piłce. Wszyscy wiemy, że są nikłe szanse, by Kasper z nami pozostał, jeśli pożegnał się z kibicami. My pewnie się wszystkiego dowiemy po meczu z Piastem – przyznaje.
Wczorajsze zwycięstwo w lidze było szóstym z rzędu triumfem Kolejorza. Śmiało można stwierdzić, że kryzys został zażegnany – Wiedzieliśmy, że mamy dobry zespół. Gdzieś na początku to się zacięło, a teraz wygląda to super i miejmy nadzieję, że podtrzymamy tę passe i wygramy siódmy mecz z rzędu, bo tego sobie życzymy na święta.