Lech Poznań przegrał z Fiorentiną 0:2 w czwartkowym spotkaniu Ligi Europy. Fakt, że wynik jest taki niekorzystny wcale nie obrazuje sytuacji, jaka była na boisku. O meczu kilka słów powiedział Szymon Pawłowski, który jak twierdzi, do momentu stracenia drugiej bramki, lechici nadal mieli nadzieję na korzystny wynik – Czuliśmy, że jesteśmy w stanie strzelić bramkę. Mieliśmy kilka dobrych okazji, mogły być lepsze. Szkoda, że wynik tak niekorzystny – powiedział pomocnik „Kolejorza” i dodał – Pewnie ta bramka dała im więcej spokoju. My musieliśmy się otworzyć, chcieliśmy wyrównać, ale niestety się nie udało, Fiorentina strzeliła drugą bramkę.
Wielkim minusem czwartkowego spotkania było sędziowanie. Turecki arbiter często mylił się i nie pozwalał po prostu pograć zawodnikom, gwiżdżąc każdy cielesny kontakt. – Ciężko się wypowiadać na temat sędziego. Na boisku są duże emocje. Dopiero teraz, po spotkaniu będziemy pewnie bardziej na to patrzeć – przyznał.
Po zakończeniu pierwszej połowy, jeden z zawodników „Violi” łokciem uderzył Tomasza Kędziore. Po tym zdarzeniu natychmiast interweniowali Łukasz Trałka, Jasmin Burić, jak i sam Jan Urban, którzy podbiegli do arbitra i domagali się wykluczenia dla zawodnika gości. Turek pozostał jednak niewzruszony i spokojnym krokiem, mijając po drodze opatrywanego Kędziore, poszedł w kierunku szatni. Nie wszyscy piłkarze widzieli całe zajście, ale wszyscy mogli dostrzec skutki zdarzenia – Nie widziałem tej sytuacji. Z tego, co teraz widać po twarzy Kędziory, to można śmiało powiedzieć, że nieźle oberwał.
Już w niedzielę Lecha czeka mecz z Górnikiem Łęczna. Jak zapewnia Szymon Pawłowski, każdy mecz jest dla drużyny ważny i żadnego nie odpuszczają – Każde spotkanie jest motywujące. Wiemy, jaka jest sytuacja w lidze. W Lidze Europy nie odpuszczamy meczów, chcemy zdobywać punkty, wygrywać – zakończył pomocnik Lecha.