Drugi dzień podsumowań mistrzowskiego roku 2015. Wczoraj pokazaliśmy najlepszego – naszym zdaniem – nabytego zawodnika Lecha w mijającym roku. Prawie tak samo jednogłośnie, jak za najlepszy transfer uważamy Abdula Azziza Tetteha, najgorszym jest Denis Thomalla. Przegłosowane w stosunku 3:1. Trudno się dziwić, jeśli napastnik strzela raz na 700 minut spędzonych na boisku.
Marta Kicińska – Denis Thomalla
tu niestety jest bardzo duży wybór, bo do tego miana pretenduje aż trzech zawodników. Marcin Robak, David Holman i Denis Thomalla. Padło jednak na młodego napastnika. Dlaczego? Szkoleniowiec mistrzów Polski dawał Thomalli dużo szans, by zaprezentować się na boisku, a ten nie strzelił ani jednego (!) gola w Ekstraklasie. Nie trafiał nawet do pustej bramki i kiepsko odnajdywał się w polu karnym rywala. 23-letni piłkarz miał zastąpić Zaura Sadajewa, ale na chwilę obecną w żadnym wypadku nie przypomina Czeczena. Denis weź się do roboty!
Klaudia Kaźmierczak- Denis Thomalla
Tutaj wybór był ciężki. Nieskuteczny Denis Thomalla, bezbarwny David Holman, czy Marcin Robak, który tak naprawdę nie miał wielu okazji, aby pokazać się przed publicznością. Padło na młodego Niemca – przyczyniły się do tego zwłaszcza jego ostatnie wyczyny w Gliwicach. Od napastnika wymaga się zdobywania bramek.
Michał Szymandera – Denis Thomalla
Nic odkrywczego, ale nawet jakbym chciał, to nikogo innego na miano najgorszego transferu nie widzę. Tutaj nawet nie chodzi o wytykanie tego młodego zawodnika palcem. Osobiście uważam, że wina leży zarówno po stronie klubu, jak i zawodnika. Już od przyjścia nie dostał zbyt wielkiej szansy do gry, później szansa przyszła, ale chyba zabrakło motywacji. Szkoda mi Denisa, tak po ludzku szkoda. Niestety, liczby mówią same za siebie. 27 rozegranych meczów – 2 bramki…
Karol Jaroni – odejście Zaura Sadajewa
Denisa Thomallę zostawię już w spokoju. Skupiłbym się na tym, którego najbardziej mi brakowało w Lechu w rundzie jesiennej – Zaur Sadajew. Jego zawziętość i waleczność z pewnością pomogłyby Lechowi z wyjściu z kryzysu. Jego odejściem nie było przyczyną indolencji zarządu Lecha Poznań, gdyż problem był bliźniaczy do tego z Kasprem Hamalainenem. Po prostu szkoda, że nie możemy już oglądać brodatego Czeczena w niebiesko-białych barwach.