Zapraszamy do zapoznania się z wypowiedziami trenerów po pucharowym meczu Lecha Poznań i Błękitnych Stargardu Szczecińskiego, który lechici wygrali 5:1 i tym samym 2 maja zagrają z Legią Warszawa na Stadionie Narodowym.
Kapuściński (BŁĘKITNI): Mecz ułożył się tak, jakbyśmy chcieli, tak jak sobie wymarzyliśmy, tak jak chcieliśmy grać. Chcieliśmy przetrwać pierwsze minuty i strzelić bramkę. To nam się udało. Gdybyśmy grali po jedenastu w polu to Błękitni byliby w finale. Nie chcę się odnosić, czy był faul, czy nie, nie jestem kompetentną osobą, żeby to powiedzieć. Wykonaliśmy plan, jakim było strzelenie bramki, chcieliśmy dalej ten plan realizować. Niestety nie udało się. Walczyliśmy do końca, bo to kochamy, bo robimy to wszystko z miłości do piłki, to jest pasja. Dla mnie to wielcy profesjonaliści. Mam nadzieję, że kilku z tych piłkarzy w przyszłości zagra w ekstraklasie. Dla mnie są bohaterami, chyba dla was też, bo 90 minut graliśmy prawie, jak równy z równym. Jeszcze w przerwie byliśmy w finale i powiedziałem to chłopakom. Chciałem, żeby się odbudowali po tych dwóch straconych golach. Wierzyłem w nich do końca, dla mnie to są gladiatorzy. Jestem dumny, że mogę pracować z tak fajnymi ludźmi. Pomyślałem przy golu na 3:1, że to nie jest jeszcze koniec, że Lech będzie się czuł pewnie i trochę liczyłem na to, że będzie w ich szeregach mniej koncentracji. Chcieliśmy zadać im cios i strzelić bramkę.
Skorża (LECH): Mecz zaczęliśmy dobrze. Stworzyliśmy w pierwszych minutach kilka sytuacji, ale niestety nasz moment niefrasobliwości zaowocował tym, ze znaleźliśmy się w jeszcze trudniejszej sytuacji. Skomplikowaliśmy sobie jeszcze bardziej sytuację i to na własnym stadionie. Dobrze, że schodziliśmy do przerwy w lepszych nastrojach. W drugiej połowie nasza gra miała momenty lepsze, ale zarówno momenty chaotycznie. Dobrze, że zdołaliśmy strzelić trzecią bramkę. Graliśmy dzisiaj bardzo nerwowo, co jestem w stanie zrozumieć. Trudno było o spokój w naszych szeregach. Był to kolejny mecz, gdy mieliśmy kłopoty, ale drużyna pokazuje coraz więcej charakteru, to jest coraz więcej meczów, w których potrafimy gonić wynik. Lech nie zawsze sobie w takich sytuacjach radził, cieszę się, że wyszedł z opresji. Błękitni opadli fizycznie. Granie w przewadze nam pomogło. Na pewno gdyby Lech nie dotarł do finału byłaby to ogromna porażka i rozczarowanie, nie chciałem układać nawet takiego scenariusza. To byłoby duże potknięcie. Plama, którą ciężko by było zmazać. Pomimo, że cały Poznań wstrzymał oddech po pierwszej bramce, to jednak nam się udało. Nie chcę narzekać, że w dogrywce dopiero awansowaliśmy. Błękitni to drużyna nieobliczalna. Zdarza się, że trzeba strzelać w pucharach karne z trzecioligowcem. Puchar to inna specyfika. Pogratulowałem trenerowi wysiłku. Prywatnie będę im kibicował. Musimy jutro rano już się przygotować do meczu z Koroną. Myślimy o tym, kto będzie zdolny do gry. Patrząc na zawodników, jaka jest kolejka do lekarza, musiałbym najpierw zobaczyć, kto będzie wstanie grać.