Mijający rok był dla Lecha czasem wzlotów i upadków. Poznaniakom drugi raz z rzędu udało się wywalczyć wicemistrzostwo, które dało przepustkę do europejskich pucharów. Tam tak kolorowo już nie było, bo odpadnięcie z amatorami z Islandii pozostanie na długo w pamięci wszystkich kibiców.
Trudno jednoznacznie wybrać mecz, który w wykonaniu lechitów był najgorszy. Porażka 1:5 z Pogonią Szczecin, gdzie egzekutorem był Marcin Robak, czy żenująca porażka ze Stjarnanem. Te dwa spotkania rywalizować powinny o miano tego najgorszego. Nie można też zapominać o remisach, które nie powinny się zdarzać. W zeszłym sezonie był to mecz z Widzewem Łódź, a w tym Legia Warszawa, Podbeskidzie Bielsko-Biała lub Korona Kielce.
Spróbujmy znaleźć pozytywy tego roku. Takim na pewno jest mecz z Jagiellonią z zeszłego sezonu, kiedy to poznaniacy wygrali 6:1 W tym sezonie też byliśmy świadkami wysokich zwycięstw. Na własnym stadionie lechici pokonali 6:2 bydgoskiego Zawiszę oraz 5:0 beniaminka z Bełchatowa.
Najlepszy transfer? Tu wszyscy na pewno będziemy jednogłośni – Darko Jevtić. Szwajcar dzieli i rządzi w środku pola, a na dodatek potrafi też strzelać ładne bramki. Oby tylko Darko pozostał w Kolejorzu do końca sezonu.
Obok najlepszego transferu musi być też ten najgorszy. Gdybyśmy byli po pierwszych meczach tego sezonu to idealnie pasowałby tu Maciej Wilusz, jednak poważna kontuzja wykluczyła go z gry. Pożytek miał być też z Muhameda Keity, ale ten mocno zawodzi. Nawet strzelona bramka w meczu z Górnikiem nie ratuje mu skóry.
Wydarzeniem roku na pewno są liczne zmiany szkoleniowca. Mariusza Rumaka zmienił Krzysztof Chrobak, a następnie na ławce trenerskiej pojawił się Maciej Skorża. Wydaje się, że ten ostatni jest najlepszym wyborem władz klubu.
Ciężko wybrać bramkę roku. Wydaje się, że jedną z nich było trafienie Keity w meczu z Górnikiem Łęczna, dające nam trzy punkty lub bramka Sadajewa w pucharowym spotkaniu z Jagiellonią Białystok w pierwszych sekundach.
Michał Szymandera
Najlepszy transfer: Darko Jevtić
Szwajcar już od samego początku pokazał publiczności przy Bułgarskiej, że ma niebywały potencjał. Jego zdolności techniczne i umiejętność czytania gry z każdym kolejnym meczem przekonywały do siebie sympatyków „Kolejorza”. Dziś już wszyscy są zgodni, że Jevtić jest dla drużyny ważnym ogniwem.
Najgorszy transfer: Maciej Wilusz
Określenie najgorszy nie jest według mnie trafne. Chodzi głównie o to, że pomimo wszystkich jego występów, a było ich łącznie osiem, nie pokazał się z najlepszej strony, ale jednocześnie nie miał czasu na to, żeby tę dobrą stronę kibicom, trenerowi zaprezentować. Faktem jest, że dopełnieniem obrazu mogłaby być kontuzja barku, która wykluczyła Wilusza z rozgrywek, ale nie ferowałbym wyroku, dałbym mu po prostu więcej czasu. Myśląc o nim, od razu przypomina mi się sytuacja Arajuuriego, który również był bardzo krytykowany chwilę po przejściu do Lecha. Finisz rundy w jego wykonaniu, jak dla mnie perfekcyjny. Liczę, że z Wiluszem w przyszłości będzie podobnie.
Wydarzenie roku: Zmiana trenera
Nie dlatego, że było spektakularne, niespodziewane. To, że Mariusz Rumak zostanie zwolniony dla wielu było pewnikiem po meczu ze Stjarnan. Na miejsce szkoleniowca było kilka kandydatur, wśród nich: Maciej Skorża. Nikogo nie zdziwiło, gdy pierwszego września w sali konferencyjnej pojawił się właśnie on. Na pierwszej konferencji powiedział, że będzie kładł nacisk na grę ofensywną drużyny. To prawda, że przez długi czas zapominał o defensywie, ale z każdym meczem była poprawa. Efekt miotły zadziałał, wszyscy mamy nadzieję, że przez długi czas nie będzie go trzeba powtarzać
Najlepszy mecz: Lech Poznań 6:1 Jagiellonia Białystok
Takiej łatwości w strzelaniu bramek u lechitów nie pamiętam. Tylko jeden minusik, malutki. Gdyby wszystkie sytuacje były wykorzystane, końcowy wynik byłby dwucyfrowy. Ale narzekać nie można, bo w każdym spotkaniu chciałoby się oglądać taki worek goli w wykonaniu Lecha. Oby więcej takich meczów.
Najgorszy mecz: Pogoń Szczecin 5:1 Lech Poznań
Teatr jednego aktora. Marcin Robak w 45 minut zrobił coś, co dla wielu nie jest możliwe do zrobienia przez cały sezon.
Bramka roku: Muhamed Keita w meczu z Górnikiem Łęczna
Z bramką roku powinno być tak, że myśląc o niej, od razu widzi się jakąś akcję, zawodnika w głowie. Tak było w tym przypadku. Od razu przed oczami widzę Keitę, który z ponad 40 metrów huknął na bramkę Górnika. Przepiękny widok. Tym bardziej cenny, że dający komplet punktów.
Buffiasty
Najlepszy transfer: Darko Jevtić
Piłkarz, który technicznie przewyższa całą naszą ligę. Niesamowity przegląd pola. Moim zdaniem lepszy niż Stilić. Przede wszystkim młodszy. Ma jedną wadę – szybkość. Ale mimo to pomógł Lechowi w zdobyciu klku punktów. Patrzenie na jego grę to przyjemność. Wierzę, że będziemy mogli to robić jeszcze przez kilka lat.
Najgorszy transfer: Muhamed Keita
Na razie najgorszy, ponieważ Keita nie pokazał prawie nic. Prawie poza pięknym golem z Górnikiem Łęczną. Chłopak ma papiery na grę, widać że piłka nie jest mu obca. Ma jednak dużo problemów z ustawieniem taktycznym, a przy tym jest bardzo chaotyczny. A gdy dorzucimy do tego kwotę tego transferu, to póki co mamy duży transferowy niewypał.
Wydarzenie roku: Zatrudnienie Macieja Skorży
W zasadzie zamiast zatrudnienia Skorży mogłoby tu być zwolnienie Mariusza Rumaka. To jednak nowy trener będzie miał większy wpływ na grę Lecha w przyszłości. On jest teraz odpowiedzialny za wyniki. To jednak zmiana trenera jest tą rzeczą, którą w tym roku będziemy wspominać najbardziej. Tak samo jak w 2012 roku – zwolnienie Bakero, a w 2010 mistrzostwo.
Najlepszy mecz: Legia – Lech 2:2
Przez ponad 70 minut Lech zagrał kompletny mecz, kapitalny. Legia na własnym stadionie nie potrafiła zdominować Kolejorza. Ten mimo wielu problemów kadrowych po pierwszej połowie prowadził 2:0. W środku pola dwóch defensywnych piłkarzy – wyłączyli z gry przeciwników. I gdyby nie przypadkowa bramka Brzyskiego i głupi faul w doliczonym czasie gry, to mielibyśmy co wspominać.
Najgorszy mecz: Pogoń – Lech 5:1
Ten mecz miał jednego kozła ofiarnego i był nim Hubert Wołąkiewicz, który był zamieszany w stratę każdego z pięciu goli. To jednak nie tylko on zagrał fatalnie – zawinił cały zespół. I sytuacji nie poprawiło wejście Dawida Kownackiego. Jego bramka cieszyłaby bardziej, gdyby Lech wygrał. A tak, chyba wszyscy o niej zapomnieliśmy, bo mecz najlepiej byłoby wymazać z pamięci.
Bramka roku: Zaur Sadajew z Jagiellonią
Kibice jeszcze nie zdążyli wygodnie usiąść na stadionie, a Lech już prowadził 1:0. Zegar na stadionie pokazywał 2 sekundę, ale było sześć później. Tak szybko zdobytej bramki w historii Kolejorza jeszcze nie było. Magia.