Dziś, 4 listopada mija dokładnie rok, kiedy stanowisko trenera Lecha Poznań przejął Hiszpan José Marí Bakero. Od tego czasu poprowadził „Kolejorza” w czterdziestu trzech spotkaniach o punkty. Bilans nie jest jednak powalający.
Hiszpan, jako trener – jak dotąd – prowadził Lecha trzydzieści jeden razy w meczach ligowych, siedem razy w Pucharze Polski oraz pięciokrotnie w spotkaniach Ligi Europy.
W tym czasie „Duma Wielkopolski” odniosła dwadzieścia trzy zwycięstwa, dziewięciokrotnie mecz remisowała a jedenaście razy przegrywała. Bilans bramkowy jest dla Lecha korzystny, a wynosi 57:28.
Początek pracy z Lechem, trener Bakero miał wręcz wyborny. Jego debiut przypadł na pamiętne, wygrane 3:1, spotkanie przy Bułgarskiej z Manchesterem City. Choć ciężko powiedzieć, aby Hiszpan miał duży wpływ na grę zespołu, choć to właśnie on zdecydował o wejściu na boisko Mateusza Możdżenia, strzelca bardzo ważnego gola w tym meczu. Sam pamiętał po tamtym meczu, o swoim poprzedniku, Jacku Zielińskim, bez którego tego zwycięstwa z Anglikami na pewno by nie było.
Później nie było już tak kolorowo. Po zwycięstwie z „The Citizens” przyszedł czas na zimny prysznic w Chorzowie. Takich porażek Lech zanotował więcej. Choćby z Wisłą Kraków, ze szkoleniowcem Bakero, Lech grał dwa razy. Oba mecze zostały przegrane 0:1.
Pierwszą bramkę dla Lecha za kadencji Hiszpana, zdobył Dimitrije Injac w Lidze Europy. Pierwszą ligową – Sławomir Peszko, przeciwko Polonii Warszawa, prowadzonej wówczas przez Pawła Janasa.
W dwudziestu meczach u siebie, Lech trzynaście wygrał, sześć zremisował i tylko raz przegrał – w tym sezonie z krakowską Wisłą. Także w trzynastu meczach w roli gospodarza udało się zachować czyste konto. W meczach Lecha nie pada dużo bramek. „Kolejorz” rzadko strzela więcej niż dwie bramki na mecz. Dziesięciokrotnie Lechowi udawało się zdobyć więcej, niż dwa gole w meczu. Z tego kilka razy z zespołami o klasę gorszymi.
Hiszpan nie zdobył jeszcze żadnego trofeum z „Poznańską Lokomotywą”. Najbliżej był Pucharu Polski, jednak Lech, jak pamiętamy, przegrał po karnych, mimo, że był lepszą drużyną. Zresztą w ostatni weekend też był lepszy w meczu z Legią, ale wygrać się nie udało. Nie był to jedyny taki przypadek za kadencji byłego piłkarza m.in. Barcelony. Lech często jest lepszy, stwarza sobie sytuacje, ale ma problemy ze skutecznością. Lepiej się spisuje za to w defensywnie. Ciekawostką jest to to, że w trzech ostatnich meczach ligowych „Kolejorza” padła… tylko jedna bramka.
W zeszłym sezonie Lech nie miał swojego stylu. Gra się nie podobała, była nieskuteczna. Teraz jest już lepiej. Piłkarze długo operują piłką, mają pomysł na grę. To na pewno zasługa Bakero i jego doświadczenia zebranego jeszcze jako piłkarz. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie szło ku przodowi i w maju, trener Bakero będzie mógł cieszyć się z pierwszego trofeum zdobytego razem z Lechem. A może nawet dwóch trofeów…