Lech Poznań wygrał z Zagłębiem Lubin 2:0. Świetne spotkanie rozegrał Hamalainen, który nie dość, że strzelił bramkę, to jeszcze zaliczył wyśmienitą asystę. Drugiego gola zdobył również dobrze dysponowany dzisiaj Pawłowski, który wykorzystał sytuację sam na sam. Koniec roku w Poznaniu kończy się zwycięstwem i przede wszystkim przepięknymi oprawami kiboli Lecha.
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, wiceprezes Piotr Rutkowski w ostatnim meczu na Bułgarskiej w tym roku pożegnał Kaspra Hamalainena. Pamiątkowe zdjęcie i skandowane nazwisko Fina przez kibiców, może świadczyć, że niestety Hamalainena w Poznaniu już nie zobaczymy. Wszystko będzie jasne za kilka dni.
Jeśli chodzi o samo spotkanie to początek należał do Lecha. Pomimo tego, że ataki nie były aż tak zdecydowane, to okazały się nad wyraz skuteczne.
Pierwszą okazję do strzelenia bramki miał Linetty. Reprezentant Polski otrzymał podanie w pole karne od Tetteha, ale młody pomocnik zawahał się i uderzył ponad bramkę.
W 16. minucie bramkę strzelił ten, który najprawdopodobniej się z Poznaniem dzisiaj żegna. Po wielkim zamieszaniu przed polem karnym piłkę na klatkę piersiową otrzymał Hamalainen. Fin zanim futbolówka zdążyła odbić się od murawy posłał ją wprost do bramki. Bramkarz gości był tak zaskoczony, że nie zdołał obronić tego strzału.
Szybko odpowiedzieć mogło Zagłębie. W 19. minucie uderzeniem sprzed pola karnego popisał się Janoszka, ale na straży stał niepokonany już od niespełna 400. minut Burić.
Po przerwie Lech wyszedł bardziej pewny siebie. Zaliczka jednej bramki zmuszała przeciwnika do zaryzykowania. Lechitom zdarzały się indywidualne błędy, ale nie były one na tyle poważne, by zagroziły bramce Jasmina Buricia.
A Lech ciągle, z uporem atakował. W 64. minucie na listę strzelców wpisał się Pawłowski. Pomocnik Lecha otrzymał świetne prostopadłe podanie od Hamalainena. Pawłowski miał na plecach jednego zawodnika, ale szybko mu uciekł. Jedynym rywalem pozostał już tylko Polacek. Lechita uderzył po długim rogu i nie dał szans golkiperowi Zagłębia. Radości u piłkarza nie było widać, ale nie ma się co dziwić, w końcu w Lubinie Pawłowski spędził siedem lat.
Niebywałą okazję po trzech minutach znowu miał Pawłowski. Znalazł się w sytuacji sam na sam jeszcze przed linią wyznaczającą połowę boiska. Można by stwierdzić, że lechita miał za dużo czasu na zastanowienie i w rezultacie nie udało mu się pokonać Polacka po raz drugi.
Kontakt Zagłębie chciało nawiązać w 70. minucie. Piękną główką popisał się Papadopulos, ale jeszcze bardziej genialną interwencję zaliczył Burić, który koniuszkami palców przeniósł futbolówkę nad poprzeczkę.
Do końca spotkania Lecha mógł jeszcze bardziej dobić gości, jednak uderzenie Gajosa obronił bramkarz Zagłębia.
LECH POZNAŃ – ZAGŁĘBIE LUBIN 2:0
Bramki: 16’ Hamalainen, 64’ Pawłowski
Żółte kartki: Linetty, Tetteh, Trałka, Jevtić; Guldan, Todorovski, Kubicki
LECH: Burić – Kędziora, Arajuuri, Kamiński, Kadar – Tetteh, Trałka – Pawłowski [78 Kownacki], Linetty [83. Gajos], Douglas – Hamalainen
ZAGŁĘBIE: Polacek – Todorovski [72. Zbozień], Guldan, Jach, Cotra – Rakowski [67. Piątek], Kubicki – Tosik, Woźniak, Janoszka [66. Janus] – Papadopulos
Widzowie: 14 562