Zaczęło się od meczu eliminacyjnego w Lidze Europejskiej. Lech poległ z Nomme Kalju w Estonii. Zwycięstwo 4:0 z Piastem Gliwice, pewny rewanż z Estończykami 3:0 i znów remis z Górnikiem w Zabrzu. Później tragedia w Islandii- Stjarnan i dwie porażki z rzędu na Inea Stadionie. Porażka z Wisłą i odpadnięcie z europejskich pucharów z rybakami znacznie przerastało cierpliwość kiboli Kolejorza. Lech potrzebował zmiany. Zanim jednak trener Mariusz Rumak zsiadł, a właściwie spadł z siodła konia zwanego „Poznańską Lokomotywą”, zdążył się jeszcze pożegnać wygrywając rzutem na taśmę w Gdańsku.
To zwycięstwo nie zamazało poprzednich niepowodzeń i nadszedł czas na tymczasowego trenera. Krzysztof Chrobak w asyście Patryka Kniata wycisnęli z tułającego się moralnie w okolicach Raczek Elbląskich zespołu wszystko co mogli. 3 punkty po 3 remisach, nie mieszając zbytnio w szatni. Na to wszystko przyszedł Maciej Skorża z postawionym przed sobą zadaniem – posprzątać bałagan, stworzyć zespół i spróbować osiągnąć sukces. Jak było widać w niedzielę 7 czerwca, udało się nawet triumfować. Wszystko toczyło się jednak w paranormalnych okolicznościach. Niektórzy dziennikarze żartowali nawet, że gra Lecha zmieniała się częściej niż akcja w serialu „Gra o tron”, który jest znany z nagłych zwrotów akcji.
Taki właśnie był ten sezon. Wygrany dlatego, że to remisy przeplatały triumfy, a nie porażki. Styl gry lechitów bardzo często kulał i pozostawiał wiele do życzenia podróżującym za nim po całej Polsce kibicom. Remisy ze Śląskiem, Legią, Koroną, czy Podbeskidziem pokazywały, że przed Kolejorzem jeszcze długa droga do odniesienia sukcesu.
Gra Kolejorza uzależniała się często od formy poszczególnych zawodników. Barry Douglas najpierw zawalił początek meczu z Jagiellonią w Pucharze Polski, a następnie dał Lechowi awans strzelając z rzutu wolnego. Później jeszcze zapewnił trzy punkty w trudnym meczu z Jagiellonią w rundzie wiosennej. Skórę Lecha ratowali również Pawłowski i Hamalainen.
Regularności w szeregach Lecha brakowało nawet wiosną. Zwycięstwa z Ruchem, Zniczem, czy Legią podopieczni trenera Skorży przeplatali remisami z Pogonią i Cracovią albo nawet porażkami z Zawiszą czy w końcu z Błękitnymi. Dwumecz z rewelacją minionej edycji Pucharu Polski znakomicie odzwierciedlał sezon 2014/2015 w wykonaniu Lecha. Lech odnosił w nim historyczne i wstydliwe porażki, ale ostatecznie i tak stanął na najwyższym stopniu podium z wysoko podniesioną głową.
Zaraz po pucharze za mistrzostwo Polski największym trofeum zdobytym w tym sezonie przez lechitów jest skalp Legii Warszawa. Skalp w postaci dwóch zwycięstw z wojskowymi i odebranie im tytułu, który przecież jeszcze jesienią był już jej przez wielu ekspertów wręczany. Nawet porażka na Narodowym idzie w zapomnienie, gdy wspominamy wstrzymującą oddech w piersiach mistrzowską fetę.
Dla kibiców Kolejorza bez wątpienia będzie to sezon, który na zawsze zapadnie nam w pamięci. Sukces zrodził się w bólach i męczarniach, bo taki właśnie smakuje najlepiej.