Lech wygrał na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław 1:0. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył w końcówce meczu Pedro Tiba.
Zarówno Lech jak i Śląsk zbytnio nie forsował tempa w początkowej fazie meczu. Pierwszą dogodną okazje stworzyli sobie gospodarze w 20. minucie. Udało im się nawet trafić do siatki za sprawą Michała Chrapka, ale sędzia Daniel Stefański odgwizdał pozycję spaloną. Kolejorz w zasadzie w pierwszej połowie nie zagroził bramce strzeżonej przez Jakuba Słowika. Zupełnie niewidoczny na skrzydle był Tymoteusz Klupś, niewiele pokazywał także Joao Amaral. W akcjach podopiecznych Ivana Djurdjevicia brakowało tempa oraz celnych podań. Do przerwy na stadionie we Wrocławiu nie padła żadna bramka.
Drugą połowę oba zespoły rozpoczęły bez zmian personalnych w składach. W jednej z pierwszych akcji doszło podobnej sytuacji jak w pierwszej części gry – Śląsk ponownie trafił do siatki, lecz znów trafienie zostało nieuznane z powodu pozycji spalonej. Tym razem pechowcem był Arkadiusz Piech. Lech miał w tym meczu więcej szczęścia niż rozumu i gdyby nie fakt, że gospodarze nagminne byli na spalonym to byliby już na prowadzeniu. W ostatnich minutach Kolejorz podkręcił tempo gry i przyniosło to efekt w postaci długo oczekiwanej bramki. Po dobrym podłączeniu się na prawej flance piłkę po podadniu do siatki skierował Pedro Tiba. Śląsk mógł szybko wyrównać, ale Marcin Robak trafiając do siatki był na spalonym… Była to już taka czwarta sytuacja w tym spotkaniu. Gospodarze próbowali jeszcze wyrównać, ale pomimo pięciu doliczonych minut Lechowi udało się obronić wynik i dowieźć zwycięstwo do końca.
Śląsk Wrocław – Lech Poznań 0:1 (0:0)
Bramki: 83. Tiba
Żółte kartki: 87. Radecki, 90+4. Augusto – 72. Trałka, 85. Gytkjaer
Śląsk: Słowik – Dankowski, Celeban, Golla, Cholewiak – Augusto, Pałaszewski, Pich (85. Radecki), Chrapek (70. Gąska) , Farshad – Piech (63. Robak)
Lech: Putnocky – Orłowski, Rogne, De Marco – Klupś (70. Jóźwiak), Trałka, Radut (55. Cywka), Tomasik – Tiba, Gytkjaer, Amaral (76. Tomczyk)