Jutro o 20:30 Kolejorz zagra ze Śląskiem Wrocław na stadionie, na którym jeszcze nie wygrał.
Lechowi jak po grudzie idą mecze we Wrocławiu. Trzy ostatnie starcia kończyły się remisami (1:1, 1:1 0:0), a trzy punkty ze stolicy Dolnego Śląska Kolejorz wywiózł… siedem lat temu. W 2010 roku wygrał tam 2:1.
Wrocławianom wiedzie się w tym sezonie nie najgorzej. Na dziewięć meczów wygrali trzy, cztery zremisowali i dwukrotnie przegrali. Warto dodać, że przed własną publicznością triumfowali trzykrotnie. Ostatnio pokonali warszawską Legię 2:1, a w mionionej kolejce zremisowali w Zabrzu z Górnikiem 2:2. Cztery ostatnie gole strzelił dobrze znany w Poznaniu Marcin Robak.
-Jest w dobrej formie, strzela bramki i to dla nas powód do satysfakcji. My przygotowaliśmy go do sezonu, a to że odszedł z Lecha to jego decyzja. To dobrze, że strzela, chciałbym aby Marcin Robak był w tym sezonie królem strzelców, a my mistrzem. Tak byłoby idealnie – mówił dziś trener Nenad Bjelica.
Trener Bjelica w piątkowym meczu nie będzie mógł skorzystać z Volodymyra Kostevycha (kontuzja) oraz Macieja Gajosa (pauza za kartki). – Na pewno nie zagra Maciej Gajos, Volodymyr Kostevych i Nikola Vujadinović. Darko jest w lepszej formie, nie jest gotowy na 90 minut, ale może grać nawet 60 minut. Całego meczu jednak nie wytrzyma.
Jutrzejsze starcie będzie pierwszą okazją do rywalizacji z byłym trenerem Kolejorza, Janem Urbanem. – Do każdego meczu przygotowujemy drużynę tak samo. Nie ma znaczenia, że Janek pracował w Lechu. Dobrze poznał drużynę, zostawił ja w dobrym stanie fizycznym. W tym roku osiąga bardzo dobre wyniki, jest tuż za nami i za Legią. My mamy dużo nowych zawodników, których on nie zna. Część drużyny jednak zna i to może mu pomóc, na ile, przekonamy się jutro – kończy opiekun Poznańskiej Lokomotywy.