Maciej Smuniewski z wykształcenia fizjoterapeuta, który pracę w Lechu łączy z graniem w Drużynie Wiary Lecha. Jak zaczęła się przygoda Smunia z Kolejorzem? Jak traktuje grę w DWL-ce? Dlaczego przestał zawodowo grać w piłkę? Zapraszamy do lektury.
Pracujesz w Lechu, a jednocześnie grasz w DWL-ce. Jak łączysz te dwie funkcje?
– Treningi w DWL-ce są zazwyczaj w godzinach wieczornych, bo wtedy większość osób jest już po pracy, czy po zajęciach na uczelni. W klubie zazwyczaj pracuję w czasie treningu, największe problemy są z meczami, bo zazwyczaj mogę grać tylko wtedy, gdy pierwsza drużyna gra w Poznaniu. Przy każdym wyjeździe, do Bydgoszczy, czy gdzieś dalej to cały weekend mam z głowy i wtedy nie mam możliwości grania.
Trener jest pod tym względem wyrozumiały?
– Na chwilę obecną wie jak wygląda moja sytuacja. Wie, że nie mogę chodzić tak często na treningi jakbym chciał. Trzeba jeszcze godzić z tym wszystkim pracę poza Lechem.
Jak to się stało, że trafiłeś do Lecha?
– Było wolne miejsce na moje stanowisko, znajomy z Rehasportu mnie o tym poinformował, a ja złożyłem swoje CV i zostałem przyjęty. Trochę przez zbieg okoliczności, bo mogłem też pracować we Wronkach, ale później okazało się, że docelowo przyjęli mnie tutaj.
Grałeś w juniorach Lecha, jak to się stało, że nie kontynuowałeś swojej kariery piłkarskiej w Lechu?
– Grałem w juniorach Lecha, później jak już przestałem być młodzieżowcem, to grałem w Luboniu. To było na tej zasadzie, że musiałem pogodzić grę w piłkę ze studiami. Wiedziałem, że z piłki nie będę mógł się utrzymywać i postanowiłem poświęcić się rozwojowi na studiach.
Od samego początku wiedziałeś, że chcesz pracować w środowisku piłkarskim?
– Tak. Wiedziałam, że jak nie wyjdzie mi z graniem to zostaje mi praca w jakimś klubie sportowym na stanowisku fizjoterapeuty i póki co mi się to udaje.
Jesteś zadowolony z tego, gdzie teraz jesteś?
– Tak, bo przez cały czas żyłem tym samym – meczami co weekend i treningami, więc można powiedzieć, że teraz jest tak samo. Co prawda, na innym stanowisku, ale mimo tego, że jesteśmy obok szatni, to są z nami te wszystkie emocje. Można powiedzieć, że wróciłem z powrotem na stare śmieci.
Grałeś w trzeciej lidze, miałeś też epizod w pierwszej. Dlaczego przerwałeś zawodowe granie w piłkę?
– W pierwszej lidze, w Warcie zagrałem kilka meczów. Trzecia liga to był mój maks, ale to dlatego, że nie chciałem iść dalej, próbować swoich sił w drugiej lidze, bo studia mnie mocno ograniczały, musiałem być na miejscu od poniedziałku do piątku. Zobaczyłem jak to wygląda, jakie trzeba mieć umiejętności do grania na wyższym poziomie, skonfrontowałem się z innymi osobami, ale wiedziałem też, że wiek gra na moją niekorzyść, bo jakbym miał coś osiągnąć w piłce, to pewnie grałbym już na wyższym poziomie.
Pamiętasz mecz w Pucharze Polski z Wisłą Kraków i starcie z Genkovem?
– Od lechitów docinek już nie ma, ale często kierownik do tego wraca i sobie czasem powspominamy tamtą sytuację, chociaż bardziej to oni mi to wszystko wypominają.
Dlaczego zdecydowałeś się na grę w DWL-ce?
– Zostałem zaproszony i dostałem propozycję to po pierwsze, a po drugie grafik tu jest na tyle elastyczny, że mogę sobie na to pozwolić. Nie musze być na wszystkich treningach, jak mnie nie ma na meczu, to też nic złego się nie dzieje. Przede wszystkim mogę to połączyć ze swoją pracą.
Jakie były Twoje oczekiwania, kiedy dołączałeś do Drużyny?
– Cieszyłem się, że po półrocznej przerwie będę mógł znowu sobie pokopać w piłkę na dużym boisku i zagrać w meczu przeciw osobom, których nie znam. Potrzebowałem takiej rywalizacji.
Jak traktujesz grę w DWL-ce?
– Jako kontynuację gry w piłkę, ale nie na takim poziomie, jak to było wcześniej. Może nie na tyle profesjonalnie, aby aż tak bardzo się temu poświęcać.
W przypadku awansu zostaniesz w zespole?
– Jeżeli będę mógł pogodzić obowiązki, jeśli trenerowi nie będzie przeszkadzać, że będę trenował tak, a nie inaczej to na pewno zostanę.
W sobotę Drużyna zaczyna piłkarską wiosnę. Jakie macie oczekiwania co do tej rundy?
– Chcemy awansować. Musimy utrzymać to pierwsze miejsce i zrobić wszystko, by na koniec cieszyć się z awansu. Jesteśmy dobrze przygotowani, atmosfera jest w drużynie bardzo dobra, wiec myślę, że kilka pierwszych meczów pokaże, na co nas stać. Spokojnie powinniśmy sobie zapewnić awans jeszcze przed końcem rundy.
Na wsparcie kibiców podczas swoich meczów też możecie liczyć
– To jest dla nas bardzo odczuwalne, czujemy się mocniejsi, grając przy dopingu kibiców, co jest nie do pomyślenia w innych klubach na takim poziomie rozgrywek.
W Warcie grałeś z Piotrem Reissem. Jak się biegało po murawie z legendą Kolejorza?
– Można się od niego na pewno dużo dowiedzieć, dużo podpowiadał, ale na boisku się nie zwraca uwagi na to, z kim się gra. Bezpośrednio nie mogłem jednak skorzystać z jego doświadczenia, bo grał na innej pozycji niż ja.
Specjalista do spraw suplementacji brzmi dość egzotycznie. Czym się zajmujesz w Lechu?
– Z zawodu jestem fizjoterapeutą, a w Lechu zajmuję się tym i tym. Docelowo byłem przyjęty tutaj jako specjalista do spraw suplementacji, teraz zaczynam to łączyć z moim zawodem docelowym czyli fizjoterapią. Na pewno to są nowe i ciekawe doświadczenia, kolejna praktyka.