Awans do tegorocznego finału Pucharu Polski okręgu wielkopolskiego wywalczyły sobie dwie te same drużyny, które mierzyły się na tym etapie przed rokiem. Wtedy to na swoim stadionie w Środzie Wielkopolskiej miejscowa Polonia podejmowała rezerwy Lecha Poznań. Zespół prowadzony przez trenera Patryka Kniata poległ wówczas po serii rzutów karnych i to poloniści cieszyli się z podniesienia trofeum.
Tegoroczny finał zakończył się z takim samym rezultatem, choć Lech II Poznań prowadzony był już przez trenera Ivana Djurdjevicia a i miejsce rozegrania meczu było już inne. Tym razem zdecydowano się zagrać na głównej płycie Inea Stadionu, a w szeregach lechitów nie wystąpili już zawodnicy pierwszej drużyny, jak w zeszłym roku, gdy zagrał między innymi Kebba Ceesay.
Spotkanie rozpoczęło się bardzo żywiołową grą po obu stronach, ale z biegiem czasu inicjatywę zaczęła przejmować Polonia prowadzona przez trenera Mariusza Bekasa. Mimo tego już w drugiej minucie po raz pierwszy zagroził Lech. Mianowicie Paweł Tomczyk, który na to spotkanie został zaczerpnięty z młodszych roczników Akademi Lecha Poznań. Zwinny skrzydłowy zaprezentował się z bardzo dobrej strony mocno uprzykrzając życie defensorom gości. Pierwszą bramkę zdobyła jednak Polonia, gdy w szóstej minucie spotkania z okolic jedenastego metra bramkarza rezerw Lecha pokonał Krzysztof Bartoszak. Lechitów zmylił wtedy sędzia asystent, który podniósł chorągiewkę sygnalizując faul, ale główny arbiter spotkania – Maciej Pelka nie zdecydował się pójść za głosem swojego kolegi z linii.
Wcześnie stracony gol podrażnił młody zespół Lecha II i już cztery minuty później doszło do wyrównania za sprawą wcześniej wspomnianego Tomczyka. Skrzydłowy Lecha wykonał rajd prawą stroną boiska mijając dwóch obrońców i dograł do pustej bramki Niklasowi Zulciakowi nie zostawiając szans Adrianowi Lisowi. Podopieczni legendy Lecha- Ivana Djurdjevicia poszli za ciosem przejmując prowadzenie w finale po modelowej akcji. Po dłuższym rozegraniu piłki w każdej z formacji i wejściu na połowę rywali w posiadanie piłki wszedł strzelec pierwszej bramki dla Kolejorza. Niemiec z polskimi korzeniami popisał się dryblingiem mijając trzech defensorów Polonii i uderzył po krótkim słupku. Golkiper Polonii miał zasłonięty plac i znów był bez szans na skuteczną interwencję.
Tym razem na szybką odpowiedź zebrała się drużyna Mariusza Bekasa. Zza pola karnego strzał oddał Łukasz Przybyłek i po odbiciu się od słupka piłka trafiła pod nogi Jakuba Solarka. Skrzydłowemu ze Środy Wielkopolskiej nie pozostało już nic innego, jak umieścić ją w pustej bramce. Spotkanie było bardzo otwarte i zacięte. Obie strony stwarzały sobie mnóstwo sytuacji i dały pokaz widowiskowego futbolu. Na 10 minut przed końcem pierwszej połowy bliski wykorzystania jednej z nich był Paweł Tomczyk, lecz tym razem futbolówka odbiła się jedynie od poprzeczki i opuściła plac gry. Niewykorzystane sytuacje się mszczą, więc pięć minut później po kuriozalnym błędzie Tomasza Dejewskiego i Adama Makuchowskiego piłkę do pustej bramki znów wbił Bartoszek. Kapitan rezerw nie zrozumiał się z golkiperem i zagrał głową w stronę bramki, gdy Makuchowski chciał złapać ją w rękawice. W efekcie oboje stanęli na szesnastym metrze patrząc sobie w oczy i niedowierzając w stratę bramki tuż przed zejściem do szatni.
Przed drugą połową szkoleniowiec rezerw Lecha zdecydował się na dwie zmiany. Trener Polonii odpowiedział na to tylko jedną ale znaczącą zmianą – wyniku. Kilka minut po rozpoczęciu drugiej części meczu hat-tricka skompletował bowiem Bartoszak po kolejnym błędzie obrony Lecha. Napastnik Polonii Środy Wilekopolskiej huknął z woleja z okolic 18. metra wykorzystując mnóstwo miejsca i futbolówka ugrzęzła w siatce Makuchowskiego.
Trener Ivan Djurdjević nie miał zbyt wiele do stracenia, więc zdecydował się na wprowadzenie Patryka Janasika kosztem jednego ze stoperów – Dejewskiego. Ten ruch opłacił się w 89. minucie spotkania, gdy młody skrzydłowy rezerw Lecha wszedł dryblingiem w pole karne gości i przymierzył po długim słupku Lisa. Futbolówka odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Młodych lechitów tchnęła nadzieja, gdyż pojawiła się iskierka szansy na doprowadzenie choćby do dogrywki. Szanse rozwiał gol-gwóźdź do trumny w ostatniej akcji finału. Krystian Pawlak wykorzystał akcję sam na sam z Makuchowskimi ustalając wynik spotkania na 3:5.
Lech II Poznań – Polonia Środa Wielkopolska 3:5 (2:3)
Bramki: 10. 28. Zulciak, 89. Janasik- 6. , 41. , 51. Bartoszak, 31. Solarek, 90+3. Pawlak
Żółte kartki: 24. Guedes, 44. Rymar – 5.Borucki, 80. Pluciński, 81. Jurga
Lech: Makuchowski – Orłowski, Dejewski (75. Roszczyk), Cernomordijs, Szubertowski – Rymar (46. Janasik), Guedes (46. Mielcarek) – Sanocki (53. Pawlicki), Zulciak, Kurbiel – Tomczyk
Polonia: Lis – P. Przybyłek (69. Grzelak), Barabasz, Borucki, Buczma – Jurga, Ł.Przybyłek (84. Giczela) – Solarek (46. Pluciński), Stańczyk, Pawlak – Bartoszak (60. Lisek)
Sędzia główny: Maciej Pelka