Kolejorz zremisował bezbramkowo z portugalskim Belenenses w pierwszej kolejce Ligi Europy. Na dodatek boisko po pierwszej połowie opuścił Łukasz Trałka, który doznał urazu.
– Doznałem kontuzji stawu skokowego, ale dopiero po badaniach będzie można powiedzieć, na ile jest to poważny uraz.
Na przedmeczowej konferencji oba zespoły mówiły, że czas na przełamanie. Ostatecznie drużyny podzieliły się punktami – Nie wydaje mi się, żeby Belenenses nas zaskoczyło. Na początku w naszą grę wkradło się trochę nerwowości. Nie jesteśmy zadowoleni z tego remisu, bo chcieliśmy wygrać. Staram się jednak wyciągnąć pozytywy z tego spotkania. Nasza agresja i wola walki była na dobrym poziomie, zabrakło szczęścia przy stworzonych sytuacjach – przyznał kapitan Poznańskiej Lokomotywy.
W chwili obecnej Lechowi nie ma co zazdrościć. Mistrzowie Polski w lidze wygrali tylko jeden mecz – Sytuacja jest taka, a nie inna. Sami do niej doprowadziliśmy naszymi wynikami. W takich momentach drużyna się cementuje i buduje. Mam nadzieję, że to będzie punkt zwrotny tego sezonu i będziemy grać już tylko lepiej. Cała Wielkopolska żyje mocno z Lechem, dlatego trzeba zacząć wygrywać.
Wczoraj na trybunach zasiadło nieco trochę ponad siedem tysięcy kibiców – Frekwencja podsumowuje nasze ostatnie mecze. Brak wyników zniechęca kibiców do przyjścia na stadion, a po części wpłynęły na to bilety – twierdzi Trałka.