Lechici czekają na pierwsze zwycięstwo w grupie mistrzowskiej. W dotychczasowych pięciu spotkania podopiecznym trenera Urbana nie udało się ani razu zgarnąć trzech punktów. Po przegranym finale Pucharu Polski, Lech Poznań utrudnił sobie zagranie w przyszłych rozgrywkach europejskich pucharów. By wystąpić w nich, „Kolejorz” musiałby być na 4. lokacie, a do niej traci aż pięć punktów, co w perspektywie trzech spotkań w Ekstraklasie do końca sezonu to naprawdę duża strata.
Cracovia jest na trzecim miejscu z dorobkiem 30 punktów, Lech traci do niej 6 oczek. Poprzednie spotkania w tym sezonie kończyły się dwojako. Pierwszy, zagrany w Krakowie został okrzyknięty jednym z najgorszych meczów Lecha w ubiegłym roku. Wtedy też lechici przegrali z Cracovią aż 2:5. Tak tamten mecz wspominał trener Urban: Wtedy zespół był bardzo przybity. Była grobowa atmosfera w szatni i nieprzyjemnie się na to patrzyło. Teraz jest zupełnie inaczej – powiedział szkoleniowiec.
Drugi mecz, który odbywał się w Poznaniu zakończył się rezultatem 2:1 dla Lecha i na pewno na taki wynik liczy w jutrzejszym spotkaniu zarówno trener „Kolejorza”, jak i sami zawodnicy. Jak sam zaznacza trener Urban, to Lech jest bardziej przymuszony do tego, by z tego spotkania wyjść zwycięsko: W lepszej sytuacji jest Cracovia. My musimy wygrać, oni niekoniecznie. Czy to będzie meczy techniczny, czy walki, to to jest nasz pierwszy finał, a finały trzeba wygrywać.
Warto wspomnieć przed jutrem o plusach Cracovii. Przede wszystkim to, że w przeciwieństwie do Lecha strzela o wiele więcej bramek, a ofensywni zawodnicy są bardziej powtarzalni. Dla przykładu najlepszymi strzelcami „Pasów” są Deniss Rakels, Erik Jendrisek oraz Mateusz Cetnarski. Wszyscy trzej strzelili w tym sezonie więcej, niż 10 bramek. W Lechu nie ma żadnego zawodnika, który by tę dziesiątkę przekroczył. Bardzo blisko tego jest Maciej Gajos ze swoim dorobkiem 9 goli, ale to i tak pokazuje, jak słaby w tym aspekcie jest „Kolejorz”.
Ostatnie trzy mecze Cracovii to dwa zwycięstwa i jedna porażka. Dla porównania lechici mają na swoim koncie dwa remisy i jedną porażkę. Jutrzejszy mecz może okazać się o wiele trudniejszy, niż wszyscy się spodziewają.
Do Krakowa nie pojechał między innymi Nicki Bille, który złapał kontuzję przed finałem Pucharu Polski, zabraknie również Kownackiego: Nicki Bille na pewno nie zagra, ma problemy z łydka, które nie pozwoliły mu na występ w finale Pucharu Polski. Nie zagra też Sisi. Aziz ma dość mocno stłuczoną stopę, Kownaś jest chory i nie trenuje, poza tym ma teraz ma matury. Czekamy też na wyniki badań Paulusa, bo również nie trenował – powiedział szkoleniowiec Lecha Poznań.
Początek jutrzejszego spotkania o 15:30 na Stadionie im. Józefa Piłsudskiego w Krakowie.