W konferencji prasowej przed meczem drugiej kolejki Lotto Ekstraklasy wziął udział stoper Kolejorza uznawany przez trenera Jana Urbana za największego „pracusia” w zespole, Maciej Wilusz – Bardzo się cieszę, że zostałem doceniony. Każdy z nas pracuje po treningach i wielu chłopaków wie, że muszą nad sobą pracować. Tutaj mówię również o regeneracji, bo to też praca – odpowiedział Wilusz na komentarz szkoleniowca.
27-letni obrońca „Poznańskiej Lokomotywy” ma dość specyficzne podejście do niedzielnego rywala i celowo nie oglądał meczu, w którym Zagłębie Lubin wywalczyło awans w eliminacjach do Ligi Europy – Uważam, że przed każdym meczem to my musimy patrzeć na siebie i dobre przygotowanie należy do nas. Patrzę tylko i wyłącznie na to, jak ja się zaprezentuję. Dogrywka to z pewnością dodatkowe obciążenie, ale to nie nasz problem. To oni muszą się dostosować i na to nie zważamy – mówi.
Odniósł się jeszcze do meczu inaugurującego tegoroczne rozgrywki, w którym Lech zremisował bezbramkowo ze Śląskiem Wrocław na wyjeździe – To był pierwszy mecz, a początek sezonu zawsze jest pewną niewiadomą. Stwarzaliśmy sobie sytuacje po ładnych rozegraniach, ale niestety zabrakło szczęścia. Najważniejsze jest, że potrafimy je stwarzać i zdominować rywala. Czujemy niedosyt, ale pierwszy mecz sezonu to jest jakieś badanie. Uważam, że dobrze to wygląda i liczę na kolejne spotkanie – skomentował były zawodnik między innymi holenderskiego sc Heerenveen, który w tym spotkaniu zagrał od pierwszej minuty.
Kolejorz nie wywalczył sobie w zeszłym sezonie udziału w eliminacjach do europejskich pucharów, więc ma znacznie więcej czasów i mniej meczów. Maciej Wilusz potwierdza, że ma to ogromny wpływ na przebieg treningów w tygodniu – Teraz mamy czas, by mocniej przyłożyć na treningu i lepiej przygotować do kolejnego spotkania. Sezon temu było tego znacznie mniej i sposób treningu znacznie inny. Graliśmy mecze co trzy dni przez co mikrocykl był znacznie krótszy. Uważam, że to jest na plus – zachwala tygodniowe mikrocykle obrońca Lecha.