Przy doprowadzającej do remisu bramce dla Korony na 1:1 pechowy udział miał Maciej Wilusz od którego odbiła się futbolówka po strzale Mateusza Możdżenia. – Starałem się ją blokować, jednak była dosyć silnie uderzona i szybko leciała. Starałem się reagować i poczułem, że drasnąłem piłkę. – komentuje obrońca Poznańskiej Lokomotywy.
Poznaniacy długo nie cieszyli się z prowadzenia po strzeleniu dwóch pierwszych goli. Na 1:1 Koroniarze wyrównali po czterech minutach, a na 2:2 po dwóch. Brakowało lechitom koncentracji w tym spotkaniu. – Rzeczywiście, tak było. Za szybko traciliśmy te bramki, zresztą w ogóle nie powinniśmy ich tracić, ale tak się stało i musieliśmy się temu przeciwstawić. Mecz nie wyglądał dobrze i nie należał do łatwych, ale cieszymy się, że trzy punkty zostają u nas. Styl nie zachwycił, ale zachwyciły trzy punkty. W drugą połowę weszliśmy bardziej agresywnie niż w pierwszej i udało nam się do końca zachować pozytywny wynik.
Podopieczni Nenada Bjelicy nie mają wiele czasu na odpoczynek po spotkaniu z Koroną, bowiem już we wtorek zagrają na Narodowym o finał Pucharu Polski z Arką Gdynia. Być może to perspektywa rozegrania tak ważnego meczu siedziała piłkarzom w piątek w głowach. – Ciężko mi powiedzieć, wydaje mi się, że każdy z nas wiedział, że dzisiaj czeka nas ciężkie spotkanie. Korona we wcześniejszych swoich meczach grała bardzo dobrze i my byliśmy przygotowani na to, że nie będzie to łatwe spotkanie. Wiadomo, że finał Pucharu Polski, to jest to, co chcemy zdobyć. Nie wydaje mi się, żeby to była przeszkoda, która nam siedziała dziś w głowie. Skupialiśmy się na dzisiejszym spotkaniu, a teraz przed nami finał i musimy zrobić wszystko, żeby go wygrać. – kończy lechita.