Ostatnie mecze w wykonaniu Lecha Poznań pozostawiały wiele do życzenia. W niedzielę Poznaniacy zmierzą się z Widzewem. Jakie nastroje panują wśród piłkarzy przed tym meczem i czego możemy się spodziewać w związku z tym meczem? Między innymi na te pytania odpowiedział dzisiaj trener Lecha – Jose Mari Bakero.
– W tym tygodniu bardzo dużo rozmawialiśmy z całą drużyną i jestem zły, tak samo jak i oni. W tych 14 spotkaniach gra, która zaprezentowaliśmy i punkty, które zdobyliśmy pozostawia wiele do życzenia. Fortuna trochę źle się z nami obeszła – zaczął szkoleniowiec.
Lech ma także problem ze strzelaniem bramek. Lechici nie potrafią wykorzystać większości sytuacji. – Kiedy stwarzamy sobie okazje, musimy je wykorzystać. Strzelenie bramki nie jest kwestią jednego zawodnika. Dlatego cały czas to teraz powtarzam. Staram się to wytłumaczyć naszym pomocnikom, żeby mieli większą ambicję do strzelania goli – mówił Bakero.
Ostatnie potyczki Poznaniaków pokazują także, że rywala trzeba szanować i nie można nikogo zlekceważyć. Dziś trener powtórzył to wielokrotnie. – Jeżeli weźmiemy pod uwagę dwa ostatnie mecze, to widać, że musimy szanować przeciwnika. W 14 meczach przegraliśmy 4, gdzie Legia 3. Warszawiacy zremisowali 2 mecze, a my 3. Chcę powiedzieć, że różnica punktów wydaje się bardzo duża. Teraz trzeba wygrywać.
Czego więc możemy się spodziewać po Lechitach w niedzielę? – My bazujemy na wysiłku naszych przeciwników i jakości naszych zawodników. To jest zobowiązanie, które wszyscy powinniśmy spełniać. Wracamy na nasz stadion i musimy być mocni. Czuję, że drużyna jest mocna i mam nadzieję, że w niedzielę oni pokażą to, co czuję. Mam nadzieję, że pokażą drużynę dobrą i nie mam jakiegoś wyjątkowego strachu przed tym meczem. Postaramy się grać piłkę – naszą piłkę. Zagramy inteligentnie. Pod tym względem jestem spokojny.
Lechowi jest bardzo potrzebne zwycięstwo. Nie tylko jeśli chodzi o pozycję w tabeli ligowej, ale także dla lepszego samopoczucia piłkarzy, którzy włącznie z trenerem nie są zadowoleni z ostatnich rezultatów. – Jesteśmy źli na to, że mamy niewiele punktów, ale nie ma co płakać. Mamy mecz u siebie i to jest dla nas kolejny finał. Musimy wyjść na boisko i mieć większa ambicję – zakończył Bakero.
Miejmy nadzieję, że tę piłkarską złość zobaczymy w niedzielę na boisku i przełoży się ona na wynik.