Jose Mari Bakero nadal ma problem z przystosowaniem się do polskiej pogody. – Sprawia ona, że do teraz nie wiem, jak się ubrać – zastanawia się opiekun Lecha. Cieszy się on z tego, że na dworze jest już cieplej i grubsze ubrania może schować do szafy.
– Jednego dnia pada śnieg, więc ubieram zimowe buty, ale następnego jest już ciepło – dziwi się Hiszpan. – Później słyszę na ulicy: „Gdzie ten człowiek idzie?” Ale przecież rano, o siódmej, było bardzo zimno – dodał Bakero.
Odniósł się on także do zwiększającej się temperatury. – Na dworze nie jest już zimno, więc wszystkich kibiców zapraszam na jutrzejszy mecz. Można przyjść w krótkim rękawku – zauważył trener. – W Dubaju trzeba trenować o 6:30 rano, bo tam normalnie jest 40 st. Celsjusza. Maradona teraz trochę tam schudnie – zażartował szkoleniowiec.