– Tak jak zawsze, gdy w pucharze gra się z niżej notowanym rywalem, trzeba być podwójnie zmobilizowanym. Straciliśmy szybko gola po akcji, gdy mój zespół nie był skoncentrowany – przyznał po spotkaniu opiekun Lecha.
– To, że graliśmy aż 120 minut przed ważnym pojedynkiem z Legią Warszawa, to nawet dobrze. Przynajmniej jesteśmy w rytmie meczowym. To powinny być europejskie puchary, ale w zastępstwie mieliśmy Puchar Polski – mówił.
– Polonia Bytom pokazała, że jest dobrze przygotowana fizycznie. Nieuznana bramka na 2:1 padła po spalonym, którego moim zdaniem nie było. Potem staraliśmy się kontrolować mecz, ale dopiero od rzutu karnego i czerwonej kartki gra była dużo łatwiejsza – zaznaczył.
– Wtedy łatwiej przedostawaliśmy się pod pole karne rywali. Cierpieliśmy w tym meczu, ale awansowaliśmy. Spotkanie wypadło przed pojedynkiem z Legią Warszawa, ale taki jest kalendarz gier. Wolę grać w Pucharze Polski niż nie grać. Piłkarze dzięki temu są w rytmie meczowym. Poza tym, Legia gra przecież dopiero dzień po nas. Cieszę się, że gramy dalej w Pucharze Polski i żałuję, że nie ma nas w europejskich pucharach – zakończył.