Mocno zirytowany po pierwszych zajęciach podczas zgrupowania we Wronkach był Mariusz Rumak. Trudno jednak mu się dziwić. Zaplanowane przez jego sztab krótkie zajęcia na boisku, poprzedzone ćwiczeniami na siłowni, bardzo trudno było zrealizować ze względu na fatalny stan boiska we Wronkach.
– Tutaj nie da się grać w piłkę – denerwował się Rumak. – To boisko ma być gotowe nie na mecz z Zawiszą, ale na popołudnie – grzmiał trener „Kolejorza”. To właśnie ze względu na brak podgrzewanego boiska ze sztuczną trawą, które w Poznaniu powstaje w żółwim tempie Lechici zdecydowali się wyjechać na obóz do Wronek, gdzie do swojej dyspozycji mają naturalną płytę z możliwością jej podgrzewania.
Ta jednak na pierwszy dzisiejszy trening nie była przygotowana. Boisko było nie tylko nieodśnieżone i dopiero na kilka minut przed wyjściem piłkarzy na boisko rozpoczęto jego odśnieżanie, ale również skute lodem, przez co nie nadawało się do gry w piłkę, nawet na poziomie szkolno-osiedlowym.
Po trwających kilka minut ćwiczeniach Lechici ostatecznie zrezygnowali z jakiejkolwiek gry na fatalnie przygotowanej murawie. Z nadzieją, że na kolejne zajęcia ta będzie przygotowana już znacznie lepiej.