– To nie ja zamknąłem temat Lecha, tylko klub to zrobił. Przyszłość w tym klubie? Nie padła żadna propozycja ze strony właściciela. Kilka lat temu, kiedy rozmawialiśmy, faktycznie były różne koncepcje, ale teraz to ucichło – mówił w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Bartosz Bosacki, były już zawodnik „Kolejorza”.
Jego odejście z Lecha było sporym zaskoczeniem, choć im bliżej było do zakończenia sezonu, tym mniej występował w wyjściowym składzie. Zdaniem „Bosego” zerwana została nić porozumienia, jaką na początku wypracował z Jose Mari Bakero:
– Na początku rozmawiałem z nim prawie codziennie. Nawet wyciągał mnie na spotkania poza stadionem. Przez cały czas mieliśmy w miarę dobry kontakt. W pewnym momencie to się jednak urwało. Doszło bowiem do dwóch sytuacji, w których był mocno niezadowolony, że go o czymś nie poinformowałem. A ja nie miałem nawet za wiele do powiedzenia w tych sprawach. Wykonywałem tylko polecenia dyrektora Marka Pogorzelczyka. Kiedyś mówił, że koniecznie mam być dalej w drużynie, nie wyobrażał sobie, żebym miał odejść. Potem jednak to się nagle wszystko zmieniło. Zresztą już w tamtym okresie nie rozmawialiśmy w ogóle – tłumaczy były kapitan Lecha.
Wszystko wskazuje na to, że piłkarz zakończy karierę piłkarską, mimo tego, że miał wiele propozycji. Nadal jednak nie wyklucza tego, że zagra w piłkę na zawodowym poziomie, lecz nie w polskiej lidze. – Nie mam bowiem ciśnienia, żeby za wszelką cenę gdzieś grać i obniżać w ten swój wizerunek, wręcz niejako rozmieniać się na dobre. Jeśli będę jednak grał dalej, to na raczej nie w Polsce. W grę wchodzi tylko klub zagraniczny – podkreśla „Bosy”.
– Są prowadzone rozmowy. Z tego, co wiem, to były propozycje z Cypru, ale zostały odrzucone. Z kolei w ubiegłym tygodniu miałem być we Francji. Trochę było to jednak załatwiane na wariackich papierach – kontynuuje.
Były kapitan Lecha miał kilka ofert z polskich klubów, jednak nie był zainteresowany grą w nich. – Miałem telefony z Zagłębia Lubin, Cracovii, Widzewa. Byłem też tak zakręcony, że jak dzwonił ktoś z Arki Gdynia, to dopiero w trakcie rozmowy uświadomiłem sobie, że tego klubu nie ma już w ekstraklasie – zdradza obrońca.
Wiele spekulowano na temat transferu Bosackiego do Warty Poznań, jednak były reprezentant Polski nie był zainteresowany grą dla „Zielonych”. – Spotkałem się z rodziną Pyżalskich, która rządzi w Warcie Poznań. Odrzuciłem jednak ich ofertę. Wyjaśniłem im, dlaczego nie chcę założyć zielonej koszulki. Nawet ostatnio telefonicznie pytali mnie, czy coś się zmieniło. Odpowiedziałem, że nic się nie zmieniło – mówi.