Lech przegrał wczorajszy mecz rewanżowy z SC Braga. Pierwszą połowę meczu „Kolejorz” rozegrał fatalnie i chociaż w drugiej części spotkania próbował jeszcze odrabiać straty, to niestety chęci nie przełożyły się na wynik. Co po meczu powiedział kapitan Lecha? Zapraszamy do lektury.
– Na pewno Sporting miał więcej z gry. Dobrze zafunkcjonowało u nich to, żeby nam przeszkadzać, uniemożliwić to, co sobie zakładaliśmy.
Lech bardzo szybko pozwolił sobie strzelić bramkę i to chyba podcięło zawodnikom skrzydła tak bardzo, że nie umieli się odnaleźć. Sporting atakował, a gra obrońców „Kolejorza” pozostawiała wiele do życzenia. Bosacki jednak potrafi przyznać się do błędu: – Ta bramka obciąża moje konto. Chciałem przyjąć piłkę, odskoczyła mi i stworzyłem sytuację Sportingowi. Nie jest żadnym pocieszeniem, że podobno bramka wpadła ze spalonego – powiedział.
Jakie słowa padały w szatni po przegranej i co mówili zawodnicy, tego się nie dowiemy. – To co się dzieje w szatni, to jest tylko nasza sprawa i poza drzwi szatni nie wychodzi – tłumaczył Bosacki.
Coraz więcej osób ma mieszane uczucia, co do ustawienia piłkarzy Lecha przez Bakero. Co myślą o tym sami zawodnicy, szczególnie w kontekście wczorajszych decyzji trenera? – Trener ustala skład i te pytania powinny być do niego, a nie do mnie. Zagraliśmy mecz, trzeba usiąść, przemyśleć wszystko i będziemy podsumowywać dalej – mówił Bartek.
Pomimo, że nie zobaczymy Liverpoolu przy Bułgarskiej, to jednak trzeba przyznać, że Lech osiągnął bardzo dużo. I chociaż jest gorycz porażki, to na pewno nie ma się czego wstydzić. – Myślę, że Lech nie ma się czego wstydzić, bo zaszedł daleko. Najdalej ze wszystkich polskich zespołów od dobrych kilku lat, więc ochłońmy i spokojnie przeanalizujmy to, co się wydarzyło – zakończył kapitan Lecha.