Jasmin Burić niespodziewanie stanął między słupkami w meczu z mistrzem Polski. Jak sam przyznaje, zagrał dobrze i ma nadzieję, że będzie tak dalej.
Legioniści już w 10. sekundzie mogli wyjść na prowadzenie, bo jeden z nich zdecydował się na mocne uderzenie z dystansu – Byłem zaskoczony, bo zagrali długą piłkę. Myślałem, że wyjdą sam na sam, ale on od razu uderzył, czym mnie zaskoczył – przyznał Jasiu.
– Nie byłem nerwowy, chciałem grać z Kamykiem, ale mnie nie rozumiał. Chciałem do niego zagrać, byłoby spokojnie, ale nie wyszło. Piłka trafiła do legionistów i zrobiło się nerwowo. Może z trybun to wyglądało źle, ale ja chciałem grać spokojnie – tłumaczy nieporozumienia z początku meczu.
Lechici po czterech latach pokonali u siebie Legię i zbliżyli się do nich na trzy oczka w ligowej tabeli – Bardzo się cieszymy, że wygraliśmy ważny dla nas, jak i kibiców mecz. W pierwszej połowie nie wyglądało to za dobrze, ale najważniejsze, że udało się wygrać i tracimy już tylko trzy punkty do Legii.
W drugiej połowie za czerwoną kartkę z boiska wyleciał Arkadiusz Malarz, a zaraz potem bramkę strzelił Barry Douglas – Czerwona kartka była przełomem, od razu strzeliliśmy bramkę i potem z kontry drugą. Mecz ułożył się już wtedy na naszą korzyść, szkoda że straciliśmy w końcówce gola, bo zrobiło się nerwowo – mówi Burić.
Czy dobra postawa w bramce spowoduje, że w następnym meczu między słupkami ponownie zobaczymy Bośniaka? – Dla mnie najważniejsze jest to, że gram. Mogę się cieszyć, że wszedłem do bramki akurat na derby Polski. Wszystko się ułożyło po mojej myśli i z tego się cieszę. Na treningu daję z siebie wszystko, co pokazuje w jakiej jestem formie. Zagrałem dobry mecz i oby tak dalej.