Jak nie wiadomo, o co chodzi to… chodzi o Kiboli. W ostatnim czasie obserwowałem sytuację na kilku europejskich frontach i kto jest w temacie pewnie wie, o jakich sytuacjach mówię. Wybudowaliśmy nowoczesne stadiony, zorganizowaliśmy z powodzeniem Euro i chcemy też na stadionach czuć atmosferę spektaklu. Na siedząco. Tak jak na Wyspach. Tylko jest pewien problem.
Specjaliści od spraw bezpieczeństwa sugerują, że u nas nie zawsze jest bezpiecznie. Eksperci z telewizji zachwycają się atmosferą na stadionach Premiership. Problem polega jednak na tym, że regulamin zabraniający stania podczas meczów piłkarskich w Anglii może się wkrótce zmienić. Tego przynajmniej chcą angielskie kluby, wychodząc w ten sposób naprzeciw oczekiwaniom najbardziej zagorzałych fanów. Sprawa zaczyna być coraz bardziej poważna, a do grona klubów najbardziej dążących do wprowadzenia takiej możliwości dołączyły ostatnio chociażby Manchester City czy Aston Villa.
Miejsca, w których dozwolone byłoby oglądanie meczu na stojąco miałyby na stadionach znaleźć się tylko na wybranych specjalnie do tego trybunach. Te sektory byłby jednak wyposażone w krzesełka, które w każdej chwili można byłoby złożyć. Podobnie jak w Niemczech. Pomysłowi sprzeciwiają się natomiast osoby ze stowarzyszenia rodzin ofiar Hillsborough, gdzie po wpływem paniki na stadionie zginęło 96 osób.
Za naszą zachodnią granicą nie jest również tak idealnie jak mogłoby się wydawać. Tam kibice prowadzą obecnie protest i w pierwszych 12 minutach i 12 sekundach meczów ligowych nie prowadzą oni zorganizowanego dopingu. Sytuacja powtarzała się jesienią od kilku kolejek, gdy władze ligi wprowadziły bardziej rygorystyczne przepisy dotyczące chociażby przeszukiwania kibiców. Ma to związek ze sporą ilością incydentów związanych z odpalaniem na stadionach pirotechniki.
Protest przybrał on tak spore rozmiary, że na łamach mediów rozgorzała dyskusja pomiędzy sympatykami futbolu, a działaczami i piłkarzami. Ci drudzy proszą kibiców, aby Ci nie kontynuowali protestu i wspierali swoją drużynę.
W Poznaniu na pierwszym meczu rundy jesiennej kibice nie będą mogli obejrzeć go z perspektywy Kotła. To efekt decyzji Wojewody Wielkopolskiego, która ma związek z odpaleniem pirotechniki na obiekcie podczas ostatniego meczu w tym roku, przeciwko Śląskowi Wrocław. Taka sytuacja ma miejsce jednak nie tylko u nas w kraju.
Z podobnym problemem zmagają się obecnie fani francuskiej Bastii. W związku z wydarzeniami podczas meczu derbowego wspomnianego klubu z Ajaccio, podczas którego doszło do zamieszek i odpalenia rac władze ligi zdecydowały się zamknąć stadion na mecz z Marsylią. Kibice jednak nie zamierzali zostawić swojego klubu w potrzebie i odpalili spore ilości pirotechniki pod stadionem, skąd wspierali swoją ukochaną drużynę. To zachowanie zirytowało władze ligi, które bezpodstawnie zamknęły obiekt do odwołania.
Jak widać nie tylko u nas kibice mają problemy z różnego rodzaju organizacjami. Nasi eksperci powołują się na zachodnie ligi, gdzie jest wszystko dopięte na ostatni guzik, zachowanie kibiców jest perfekcyjne. Chcemy dążyć do zachowania kibiców rodem ze stadionów na Wyspach, a tam doszli już do wniosku, że to nie do końca to, czego chcemy i zmierzają do zmiany prawa. My jednak zamiast uczuć się od innych… chcemy zrobić, to co oni uznają za niekoniecznie dobre.