Zespół prowadzony przez trenera Mariusza Rumaka w tym sezonie bronią wyniki. Gra jest daleka od ideału, ale przez zdecydowaną większość rundy nikt specjalnie na to nie narzekał. Lech punktował, jest w czubie tabeli. Mówiono o tym, że gra nieefektownie, ale efektywnie. Teraz, gdy coraz częściej zdarzają się porażki głosy niezadowolenia są coraz głośniejsze.
Trudno nie zgodzić się z tezą, że gra Lecha nie jest ładna dla oka. „Kolejorz” jesienią nie zachwyca i choć zdarzają mu się mecze takie jak z Ruchem czy Piastem, to jednak zdecydowanie za mało dla kibiców tego klubu. Modę na efektowną grę do stolicy Wielkopolski przyprowadził Franciszek Smuda. Mecze Lecha pod jego wodzą były zawsze pełne emocji. I choć wtedy wyniki nie zawsze były zadowalające, to mogliśmy oglądać boiskowe thrillery na najwyższym poziomie.
Dzisiaj Lech jest już inną drużyną. Od momentu odejścia „Franza” ponad trzy lata temu większość kibiców z sentymentem wspomina prowadzony przez niego zespół, który miał charakter, był zadziorny i nawet, gdy na 20 minut przed końcem spotkania przegrywał 0:2, to wydarzyć mogło się jeszcze wiele. Dzisiaj trudno się tego spodziewać.
Nie chcę Lecha krytykować, ani oceniać, bo na podsumowanie rundy jesiennej przyjdzie jeszcze czas, lecz warto zwrócić uwagę jak odmiennym dzisiaj jest zespół „Kolejorza” od tego przed chwilą wspomnianego. U Franciszka Smudy Lech notorycznie tracił bramkę jako pierwszy. A to było zwiastunem tego, że za chwilę zacznie się prawdziwa gra. Dzisiaj Lech, gdy traci jako pierwszy, przegrywa.
Lech prowadzony przez Mariusza Rumaka prowadzi się nieźle, zadziwiająco dobrze wypada w gościach, ale jeszcze musi się wiele nauczyć. Dojrzeć, nabrać charakteru. Cieszy to, że „Kolejorz” jest skuteczny, bo wynik punktowy osiągnięty przez niego jest bardzo dobry. I choć obecnie mamy siedem punktów straty do Legii, to zajmujemy drugie, a jeśli dzisiaj punkty zdobędzie Polonia Warszawa, to trzecie miejsce. Znajdujemy się w czołówce grupy pościgowej, na co jakby nie patrzeć trudno było liczyć jeszcze całkiem niedawno.
I choć powodów do krytyki jest sporo, to sytuacja nie jest wbrew pozorom tak dramatyczna jest się wydaje. Mamy wiele rzeczy do poprawienia, wiele kwestii do skrytykowania, ale staramy się też zachować zimną głowę. Bo o tym, co jest źle też pewnie niedługo napiszemy. Mariuszowi Rumakowi jednak do tej pory się udaje. Mówi się, że czasami pomaga szczęście początkującego. Popularne jest także mówienie o tym, że ważne jest to jak się kończy. Czekamy więc z niecierpliwością jak ten sezon skończy rozpoczynający przygodę z seniorską trenerką Mariusz Rumak.