Od kilkunastu dni przy różnych okazjach słyszymy, że mecz z Legią to coś więcej niż trzy punkty. Plakaty w komunikacji miejskiej, na ulicach, spoty reklamowe. Zastanawiam się jednak, czy na pewno wszyscy w klubie zdają sobie sprawę, że to spotkanie jest – dla kibiców – najważniejsze.
W najbliższy weekend poza meczem Lecha z Legią odbywa się jeszcze kilka interesujących spotkań derbowych. Nie wspomnę tutaj o największych Gran Derbi, ale chociażby meczu w Bundeslidze, czyli Schalke – Borussia Dortmund.
A wiecie dlaczego? Czytam wypowiedzi piłkarzy przed tym spotkaniem i wiem, że dla nich mecz z najbliższym rywalem to prawdziwa wojna i na boisku dadzą z siebie wszystko. Można powiedzieć, że to tylko sport i tylko piłka nożna, ale jednak. Kilka przykładów.
Kevin Grosskreutz powiedział, że gdyby jego syn był kibicem Schalke oddałby go do domu dziecka. Julian Draxler z kolei, że nigdy nie zagra w drużynie Borussi, chyba że zostanie poddany praniu mózgu.
Z jednej strony to tylko wypowiedzi i opinie, ale z drugiej kibice mają gwarancje, że tacy piłkarze będą walczyć o trzy punkty do utraty tchu. Co z kolei mamy w Polsce? Kochającego Poznań i Lecha Bereszyńskiego, który ucieka do największego rywala swojego klubu, czyli Legii.
Dla kibiców te spotkania zawsze będą wyjątkowe i nawet jeśli piłkarze, to tylko piłkarze, to dla nich to nie będzie niezwykły mecz. Można pięknie mówić w mediach, żeby przypodobać się kibicom, ale czy na pewno to coś więcej, niż trzy punkty?
To mecz z trochę lepszą atmosferą, z większą liczbą kibiców i nieco bardziej interesujący media. A poza tym jak każdy inny. Gdyby nie kibice, oczywiście. O tym, czy faktycznie będzie to spotkanie za coś więcej, niż trzy punkty. Bo jeśli Lech przegra, to wszyscy o tym meczu będą chcieli jak najszybciej zapomnieć.