Wielu kibiców Lecha obecnemu szkoleniowcowi tej drużyny zarzuca przede wszystkim brak umiejętności odwrócenia losów spotkania. Mariusz Rumak wygrywa sporo ligowych meczów, zdobywa wiele punktów, lecz ich zdecydowaną większość Lech osiągnął, strzelając bramkę jako pierwszy. A kibice tęsknią za Franciszkiem Smudą.
Kwestia gry Franza jest owiana w Poznaniu już niemal legendą. Myśląc o spotkaniach tego szkoleniowca wielu z nas ma w pamięci mecze z Wisłą Płock czy Cracovią, gdzie jeszcze 20 minut przed końcem spotkania drużyna przegrywała dwoma, a nawet trzema bramkami i potrafiła nawiązać walkę o zwycięstwo. Nie zawsze oczywiście się to udawało, jednak te spotkania wywoływały na trybunach sporo emocji i do dziś fani Lecha czekają na podobne widowiska.
Z każdym kolejnym trenerem zarzutów względem nieumiejętności odrabiania strat było coraz więcej. I tylko jednemu z nich nie udało się jeszcze wygrać meczu, gdy jego drużyna straciła bramkę jako pierwsza. To Mariusz Rumak. Prowadzony przez niego Lech tylko w trzech meczach potrafił nieznacznie się podnieść z tej sytuacji. Zobaczmy zresztą:
Z Koroną Kielce z 0:2 na 2:2.
Z Chazarem Lenkoran z 0:1 na 1:1.
Z Olimpią Grudziądz z 0:1 na 1:1 (ostatecznie 1:2).
Wiele natomiast jest meczów, w których „Kolejorz” tracił pierwszy gola. W poprzednim sezonie dwukrotnie Wisła Kraków i Jagiellonia. W obecnym to AIK Sztokholm, Lechia, Jagiellonia, Legia, Śląsk i ostatnio Polonia. Nie wygląda do zachęcająco.
Stosunkowo dawno temu piłkarzom Lecha Poznań udało się odrobić straty. Ostatnim takim meczem było spotkanie Pucharu Polski z Polonią Bytom. Pamiętacie kiedy to było? Już śpieszymy z odpowiedzią – 25 października 2011 roku. Lech przegrywał 0:1, a ostatecznie wygrał po dogrywce 3:1, remisując w regulaminowym czasie gry 1:1. Wcześniejszy mecz, w którym udało się odrobić straty to mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała w półfinale Pucharu Polski. Lechici przegrywali na wyjeździe 0:2, ale udało im się wygrać 3:2 i awansować do finału.
A w lidze? W lidze za Jose Mari Bakero jedyną próbą odrobienia strat był mecz z Polonią Warszawa z 10 listopada 2010 roku, gdy przy Bułgarskiej „Kolejorz” przegrywał 0:2 i udało mu się zdobyć punkt, doprowadzając do remisu 2:2. A ligowe zwycięstwo, gdy Lech tracił gola jako pierwszy? Tutaj musimy się cofnąć do trenera Jacka Zielińskiego. To było już dość dawno temu, a przypomnieć trzeba ostatni mecz tego szkoleniowca, czyli spotkanie z Wisłą Kraków, w którym przegrywaliśmy 0:1, a ostatecznie udało się zdobyć cztery bramki i wygrać 4:1.
Niestety, obecnie pomarzyć możemy o dobrym wyniku, gdy tracimy gola jako pierwsi. I nawet jeśli Lech nawiązuje walkę, to brakuje mu odpowiednich umiejętności piłkarskich i mentalnych, żeby odwrócić losy spotkania. A gdy zdobywa gola jako pierwszy? Wtedy stać się może dosłownie wszystko. Obecnie pozostaje nam jedynie liczyć na dużo szczęścia i to, że często będziemy zdobywać gola jako pierwsi. Bo argumentów ku temu, że potrafimy odrabiać straty niestety nie ma zbyt wielu.