Marek Pogorzelczyk, dyrektor sportowy Lecha, tuż przed wyjazdem na krótki urlop do Egiptu… – czytamy w dzisiejszym „Głosie Wielkopolskim”. Okno transferowe w pełni, właśnie odszedł z klubu jeden z jego motorów napędowych, a dyrektor sportowy postanowił odpocząć.
W końcu ostatnie tygodnie były dla niego niezwykle ciężkie. Pracował nad kolejnymi głośnymi transferami, które udało mu się zrealizować. Kibice są zadowoleni i z optymizmem patrzą na zbliżającą się rundę wiosenną. Chwila, chwila. Okno transferowe niedawno się rozpoczęło, a nie dopiero co zakończyło…
To tak, jakby piłkarz w czerwcu i lipcu przygotowywał się do sezonu i gdy on się w końcu rozpoczął wyjechał na urlop. Przez dwa miesiące pracował niezwykle ciężko. Znalazł formę, wygrał kilka sparingów i w końcu może odpocząć. Chyba jednak nie o to chodzi.
Odnoszę wrażenie, że to jednak jakaś tradycja. Gdy Peszko był jedną nogą w Atenach i już szykował się do wyjazdu Marek Pogorzelczyk również wyjechał na wakacje. Akurat wtedy gdy zbliża się dla niego ważny okres, wtedy gdy powinien potwierdzić, że jego praca przez pozostałe kilka miesięcy nie poszła na marne.