Po raz kolejny mogliśmy zaobserwować indolencję klubu. Tym razem w kwestiach związanych z poszukiwaniem sponsora, a raczej oczekiwaniem na to, aż ten znajdzie się sam. Udało się. Trwało to blisko rok, ale w końcu udało się zamknąć etap poszukiwania. Tutaj jednak napotykamy problem.
– Pozyskanie tak prężnego sponsora o takim potencjale jest sukcesem klubu. Dla nas każda współpraca sponsoringowa nie kończy się w momencie podpisania umowy, a właśnie wtedy rozpoczyna praca nad budową sukcesu obu stron. Chciałem także podziękować Michałowi za pomoc, znamy się od dawna – mówił dzisiaj Karol Klimczak.
To nie klub znalazł sponsora tylko w zasadzie sponsor znalazł klub. Zgłosił się do niego za pośrednictwem byłego pracownika Lecha, ponieważ z kwestiami związanymi z poszukiwaniem nowego sponsora bardzo mocno powiązany jest Michał Lipczyński – osoba, która w klubie nie pracuje od 2010 roku, a wcześniej była odpowiedzialna właśnie za działania marketingowe.
Pytanie czy teraz, gdy to już faktycznie klub będzie odpowiedzialny za współpracę z STS-em, bez pomocy Michała Lipczyńskiego, ta współpraca będzie przebieg dobrze. Dowiemy się o tym za nieco ponad rok, gdy STS-owi będzie się kończyć umowa. Zadanie jest trudne, bo konkurencja na rynku bukmacherskim jest duża, a podatek od zakładu raczej klientów odstrasza. Dlatego z niecierpliwością czekamy na efekty współpracy. Czy zostanie zbudowany sukces obu stron? Zobaczymy.
To jednak nie wszystko. Również poprzedni sponsor koszulkowy został do Lecha przyprowadzony. Wówczas zrobił to Bartosz Bosacki, którego później pogoniono z klubu, bo tak chciał jego trener Jose Mari Bakero. To nie zniechęciło „Bosego”, który później starał się szukać kolejnego, wtedy jednak do finalizacji rozmów nie doszło.
Wracając do „Lipy”. Zrobił to, co powinien klub. – Bardzo się cieszę z tego, że udało mi się sprowadzić do klubu sponsora – mówił na konferencji prasowej, na której zaprezentowano firmę STS. Dzisiaj odpowiedzialny jest właśnie za pozyskiwanie sponsorów dla klubów sportowych. Robi to, czym z powodzeniem zajmował się przez wiele lat. Sprowadzał do Lecha sponsorów, gdy ten był jednym z wielu w polskim sporcie. Współcześnie marka „Kolejorza” jest jednak większa i to można byłoby wykorzystać. Trzeba jednak umieć.
Nie jestem specjalistą od marketingu, nie znam się na nim, ale od dłuższego czasu niewiele się w tej kwestii dzieje. Było kilka ciekawych filmików, kilka akcji skierowanych do poszczególnych grup, ale to wszystko. Żadnych akcji dla kibiców przygotowanych ze strony sponsorów. Niby próba prezentacji zespołu w Galerii Malta. To wszystko jednak rozmywa się, bo potencjał klubu jest bardzo duży, oczekiwania kibiców również. Dlatego też można oczekiwać więcej i lepiej.