Dziwny jest ten transfer Szymona Pawłowskiego. Nie jestem przekonany czy przyjście tego zawodnika będzie faktycznie wzmocnieniem zespołu. Obym jednak się pozytywnie zaskoczył. Optymistą jednak nie jestem.
W związku z transferem tego zawodnika do Lecha wiązane są duże nadzieje. To ma być motor napędowy drużyny, który godnie zastąpi Aleksandara Tonewa. Mam jednak kilka wątpliwości.
Po pierwsze kwestia wysokości kontraktu. Skoro Pawłowski w zagłębiu zarabiał teraz 60 tys., otrzymał propozycję przedłużenia za 70 tys i nie zaakceptował, to jaki komin płacowy trzeba mu zaakceptować w Poznaniu, żeby przyszedł tu, a nie do klubu zagranicznego?
Kolejna sprawa, to kwestia ciągat tego zawdonika do wyjazdu na zachód. Blisko było transfru Pawłowskiego do Herthy, ale ta ostatecznie się nie zdecydowało na niego. Piłkarz nie zrezygnuje z chęciu wyjazdu i przy pierwszej lepszej okazji będzie chciał zwiać. Lechowi potrzebna jest stabilizacja i gwarancja gry przez przynajmniej dwa lata, żeby za chwilę znów nie szukał piłkarza na tę pozycję.
Zastanawiam się też czy Pawłowski da radę psychicznie. W Zagłębiu zarabiał dobrze, ale nie było presji. Zespół, który walczył o puchary, ale gdy ich nie zdobył, to nic się nie stało. Presja żadna. W Lechu trzeba będzie grać od pierwszego do ostatniego meczu, bez odpuszczania. Czy nie przerośie to „Szymka”?
To nie jest tak, że jestem przeciwy transferowi. Spoko, jeśli chce przyjść i grać dla Lecha, to super. Obym się zaskoczył i widział zawodnika, który podniesie jakość gry Lecha. Mam nadzieję, że tak będzie, bo dla nas wszystkich dobro „Kolejorza” jest priorytetem.